Schiller, Zbójcy
terów. Młodszy z braci Moor, Franciszek, ukuwa podstęp, by pozbawić swego starszego brata, Karola, miłości ich ojca - oraz, oczywiście, majątku. Podstęp dość prosty - sam pisze list z oskarżeniem brata o rozpustę, uwiedzenie (zgwałcenie?) dziewczyny, zabicie w pojedynku jej wielbiciela i zostanie bandytą, po czym tak steruje ojcem, by ten pozwolił mu (w jego imieniu) napisać list oznajmiający Karolowi, że został przez ojca wyklęty. Pobudką jest zawiść o uczucia ojca, poczucie bycia gorszym, ale i chciwość. Można by rzec, że Franciszek naśladuje historię braci Józefa i syna marnotrawnego, ale nie wyciąga z nich żadnych wniosków.
Franciszek jest oczywistym czarnym charakterem i Schiller nie zadaje sobie trudu, by rozwinąć charakerystykę tej postaci (brzydki, niekochany - to element uzasadnienia psychologicznego jego złości). Argumenty, jakimi przekonuje ojca do odwrócenia się od starszego syna i pozostawienia jemu, Franciszkowi, wolnej ręki w knuciu intrygi, są, szczerze mówiąc, prymitywne, i może budzić zdziwienie to, że ojciec nie przejrzał podstępu. Franciszek postępuje źle, zostaje za to osądzony przez czytelnika już po pierwszych zdaniach, jakie wygłasza, na koniec - popełnia samobójstwo (sam się dusi sznurkiem od kapelusza - sic!) i nikt z nas go nie żałuje. Chciwiec i zazdrośnik nie zasługuje na nasze współczucie, nawet jeśli był niekochany.
Zupełnie inaczej ma się sprawa z Karolem, który, odtrącony niesłusznie, jak sądzi (no, swoje narozrabiał, choć teraz się tego wstydzi!), przez ojca, zostaje zbójcą. Charakterystyka jest budowana powoli, z dużym staraniem o to, by ukazać jego pozytywne cechy: czytuje Plutarcha, ma w pogardzie utwory, które uważa za dzieła słabeuszów i głosi oczywisty kult siły, który dla nas pobrzmiewa niepokojąco:
Pfe! Hańba sflaczałemu stuleciu kastratów, co zdatne tylko do przeżuwania czynów przeszłości, tylko do dręczenia komentarzami i poniewierania w tragediach dawnych bohaterów. Już wyschła moc jego lędźwi i odtąd rozmnażaniu się ludzkości pomagać muszą drożdże piwne (...). Jałowymi konwencjami zatarasowują sobie zdrową naturę, nie mają odwagi szklanki wychylić, bo muszą się przy tym napić i zdrowia (...). (a. I, sc. II, s. 21)144,
144 F. Schiller, Zbójcy, tłum. Feliks Konopka, wstęp i objaśnienia O. Dobijanka, Wroc-ław-Warszawa-Kraków 1964. Pfui! pfui iiber das schlappe. Kastraten-Jahrhundert, zu
99