Drugi próbny egzamin w drugiej klasie gimnazjum Język polski Karty pracy
A strumienie, rzeczki i źródełka? Są. Ale to jeszcze za mało, aby przeżyć. Tylko Indianin, stały mieszkaniec puszczy, wie, który strumień niesie wodę „notable” (do picia), a który „lavable” (do mycia). Spragnionemu gringo oczywiście wszystko jedno, co pije - może być „do mycia” - problem w tym, że pijąc wodę „lavable”, a więc taką, w której Indianie się kąpią i załatwiają potrzeby fizjologiczne, dostaje się natychmiastowej biegunki. Bardzo często jest to któraś z odmian cholery, a najgroźniejsza zabija w trzy godziny.
W tym czasie zupełnie zdrowy człowiek odwadnia się do tego stopnia, że nie ma już dla niego ratunku. Nie pomaga picie, nie pomaga polewanie wodą... Pomogłaby - być może -kroplówka i sole fizjologiczne, ale tylko podane natychmiast, a do najbliższej kroplówki jest stąd... sześć dni łodzią motorową. Indiańską pirogą jakieś... Dla chorego jedno i drugie oznacza Wieczność.
Każdy nierozważny intruz, który napił się łapczywie z nieodpowiedniego strumienia, wysycha na śmierć w najbardziej wilgotnym zakątku świata.
Równie łatwo jest tam umrzeć z głodu.
W dżungli pełnej tych wszystkich dzikich owoców?
Owszem. Większość z nich rośnie wysoko nad głowami - żeby je zdobyć, trzeba być małpą i poruszać się w koronach drzew.
A zwierzęta? Polowanie? Na pekari (miniaturki naszych dzików), kapibary (gigantyczne wersje nutrii), tapiry (smakowite skrzyżowanie świni z cielakiem) i na wszystkie inne ptaki i ssaki co skaczą i fruwają, i których pełno dookoła?
Owszem pełno. Przechodzą kilka kroków od ciebie. Ale ich nie wypatrzysz w gęstwinie i nie upolujesz żadną strzelbą, bo to tak, jakbyś chciał polować na polu dojrzewającej kukurydzy - widoczność sprowadza się do tu do ciągłego odgarniania liści sprzed nosa.
Żeby cię dżungla nie zagłodziła na śmierć, musisz poprosić o pomoc Indianina, który jest częścią otaczającej przyrody. A on zapewne każe ci zostawić strzelbę, zdjąć ubranie, nasmarować ciało łojem z gruczołów tapira i iść tuż za sobą. Ślad w ślad. Nie wolno się rozglądać ani oglądać. Nie wolno się zatrzymać, zamyślić, rozmarzyć... W dżungli musisz być stale skupiony! Na przetrwaniu! Bo dżungla zabija ludzi nieuważnych na tysiące sposobów.
Słuchajcie uważnie...
W tropikalnej puszczy rosną drzewa, których kora zraniona maczetą wydziela białą, żrącą żywicę. Kropla na skórze lekko szczypie, podrapiesz to miejsce, a potem nieopatrznie zatrzesz oko, i pozbawi cię wzroku na zawsze.
Widzisz krzak porośnięty dziwacznymi kwiatami w kolorze zielonym, chcesz podejść i zrobić zdjęcie. Lepiej nie, bo od zapachu najpierw zakręci ci się w głowie, a potem zwymiotujesz w nagłym ataku choroby morskiej - pyłki tej rośliny atakują błędnik. Na pół dnia.
Patrz uważnie, jak twój indiański przewodnik przechodzi przez zwalone pnie - nigdy na nich nie staje. Pozornie nieistotny szczegół... Do czasu, gdy noga ci się zapadnie po kolano w próchnicę i zostaniesz pokąsany przez jadowite skolopendry albo mrówki wielkości jednego cala*!
Ból, jakby ktoś ci przykładał rozżarzone żelazo. Noga puchnie od kostki po pachwinę; gdybyś szedł w długich spodniach, trzeba by je przecinać.
Od jadu skolopendry chorujesz kilka tygodni, rana się obiera i gnije. Po ukąszeniu mrówki-giganta zwala cię gorączka, na szczęście tylko na 2-3 dni. Chyba, ze cię ugryzły dwie...
A jeśli ugryzło cię pięć - twoje problemy zdrowotne skończą się jeszcze tego samego dnia. Na zawsze. I nie zdążysz napisać testamentu - odpłyniesz szybko do krainy bredni, bełkotów, piany z ust, gorączki i snu...
Wojciech Cejrowski, Gringo wśród dzikich plemion. Bemardinum. Pelplin 2009.
♦Jeden cal to 2,54 cin
Sprawdź Swoją Szkołę - 2010/2011 13