Drugi próbny egzamin w drugiej klasie gimnazjum Język polski Karty pracy
Wojciech Cejrowski Jak jest w dżungli
Arkady Fiedler pisał, że gdy do ziemi nad Amazonką wetknąć parasol, to po dwóch miesiącach zakwitnie. Nieprawda. Nie zakwitnie. Ale dość szybko obok niego wyrośnie drugi.
Dżungla to najbardziej płodny las świata, który bije wszelkie rekordy obfitości - na powierzchni równej jednemu boisku piłkarskiemu wprawny botanik znajdzie tam więcej gatunków roślin niż w całej Polsce! Mimo to w tropikalnej puszczy można umrzeć z głodu lub pragnienia równie łatwo jak na pustyni.
Posłuchajcie...
W dżungli jest zawsze bardzo wilgotno - jak pod prysznicem - ale jednocześnie bardzo trudno znaleźć tam wodę pitną. Chyba, że się ma do pomocy indiańskiego przewodnika, który potrafi rozpoznać odpowiednią lianę. Wiele lian po przecięciu obficie tryska sokiem, ale tylko kilka gatunków zawiera płyn nadający się do picia. Na dodatek trzeba wiedzieć, w którym miejscu przeciąć, żeby nam się wszystko w jednej chwili nie wylało na ziemię.
A strumienie, rzeczki i źródełka? Są. Ale to jeszcze za mało, aby przeżyć. Tylko Indianin, stały mieszkaniec puszczy, wie, który strumień niesie wodę „notable” (do picia), a który „lavable” (do mycia). Spragnionemu gringo oczywiście wszystko jedno, co pije - może być „do mycia” - problem w tym, że pijąc wodę „lavable”, a więc taką, w której Indianie się kąpią i załatwiają potrzeby fizjologiczne, dostaje się natychmiastowej biegunki. Bardzo często jest to któraś z odmian cholery, a najgroźniejsza zabija w trzy godziny.
W tym czasie zupełnie zdrowy człowiek odwadnia się do tego stopnia, że nie ma już dla niego ratunku. Nie pomaga picie, nie pomaga polewanie wodą... Pomogłaby - być może -kroplówka i sole fizjologiczne, ale tylko podane natychmiast, a do najbliższej kroplówki jest stąd... sześć dni łodzią motorową. Indiańską pirogą jakieś... Dla chorego jedno i drugie oznacza Wieczność.
Każdy nierozważny intruz, który napił się łapczywie z nieodpowiedniego strumienia, wysycha na śmierć w najbardziej wilgotnym zakątku świata.
* * *
Równie łatwo jest tam umrzeć z głodu.
W dżungli pełnej tych wszystkich dzikich owoców?
Owszem. Większość z nich rośnie wysoko nad głowami - żeby je zdobyć, trzeba być małpą i poruszać się w koronach drzew.
A zwierzęta? Polowanie? Na pekari (miniaturki naszych dzików), kapibary (gigantyczne wersje nutrii), tapiry (smakowite skrzyżowanie świni z cielakiem) i na wszystkie inne ptaki i ssaki co skaczą i fruwają, i których pełno dookoła?
Owszem pełno. Przechodzą kilka kroków od ciebie. Ale ich nie wypatrzysz w gęstwinie i nie upolujesz żadną strzelbą, bo to tak, jakbyś chciał polować na polu dojrzewającej kukurydzy - widoczność sprowadza się do tu do ciągłego odgarniania liści sprzed nosa.
Żeby cię dżungla nie zagłodziła na śmierć, musisz poprosić o pomoc Indianina, który jest częścią otaczającej przyrody. A on zapewne każe ci zostawić strzelbę, zdjąć ubranie, nasmarować ciało łojem z gruczołów tapira i iść tuż za sobą. Ślad w ślad. Nie wolno się rozglądać ani oglądać. Nie wolno się zatrzymać, zamyślić, rozmarzyć... W dżungli musisz być stale skupiony! Na przetrwaniu! Bo dżungla zabija ludzi nieuważnych na tysiące sposobów.
Słuchajcie uważnie...
W tropikalnej puszczy rosną drzewa, których kora zraniona maczetą wydziela białą, żrącą żywicę. Kropla na skórze lekko szczypie, podrapiesz to miejsce, a potem nieopatrznie zatrzesz oko, i pozbawi cię wzroku na zawsze.
6 Sprawdź Swoją Szkołę - 2010/2011