5600235411

5600235411



Krzyż pokrywała gruba jak zimowe futro warstwa kurzu. Nic dziwnego - przybito go tak wysoko, że szkolna sprzątaczka musiałaby przytargać drabinę, by go oczyścić. Obok za tłustą od brudu szybką rozpościerał skrzydła koronowany Orzeł Biały, a pod spodem papież uśmiechał się łagodnie i wyrozumiale na zdecydowanie najczystszym i najmniej wyblakłym portrecie. Agnieszka prześlizgnęła się po nich zniesmaczonym wzrokiem i wbiła spojrzenie w zaciek, usytuowany na ścianie dokładnie nad głową dyrektor Julii Kosteckiej. Kształt plamy wydawał się znajomy, budził w niej wspomnienia, ale nie mogła sobie przypomnieć, skąd go kojarzy. Potarła skroń koniuszkami palców. Była zmęczona. Julią Kostecką, jej telefonami i wezwaniami na dyrektorski dywanik. Kamilem, który był tych telefonów i wezwań przyczyną. Przemkiem, który za często załamywał nad synem ręce, a za rzadko działał. Życiem, nad którym traciła kontrolę. Sobą. Bezradną, bezwolną i bezradosną sobą. I światem bez Sebastiana.

Usiadła pewniej na rozchybotanym krześle. Wciągnęła głęboko powietrze w płuca i zmusiła się, by spojrzeć w oczy dyrektorki. Skoncentrowała się na wywodzie Kosteckiej, trwającym już od dłuższego czasu. W końcu chodziło o jej dziecko. Przemek siedzący obok wszedł w tryb machinalnego potakiwania, choć widać było, że kolejne szkolne problemy syna wprawiają go w konsternację.

-    Zdaję sobie sprawę z tego, że państwa syn niedawno stracił brata bliźniaka - tłumaczyła magister Kostecka takim tonem, jakby przepraszała, że musi. Zaraz jednak głos i spojrzenie jej stwardniały i Agnieszka zrozumiała, że to tylko wyćwiczona latami pracy poza. - Mimo to jego zachowanie jest niedopuszczalne. Nie wspomnę o wcześniejszych epizodach z innymi dziećmi, ale dzisiaj przeszedł samego siebie.

Zawiesiła znacząco głos. Przemek dał się złapać na ten stary teatralny chwyt i z wrażenia aż przestał kiwać głową. Agnieszka poczuła się zmęczona, tym razem sytuacją, tym przedstawieniem, które musiała grać. Trzeba to przejść jak najszybciej, zabrać Kamila i wrócić do domu, pomyślała, ujmując dłoń męża wspierającym gestem.

-    Co takiego zrobił mój syn? - przerwała ciszę.

-    Zaatakował nauczyciela od WF-u - westchnęła Kostecka i w pełnej konsternacji ciszy, jaka zapanowała w gabinecie, opadła ciężko w głębiny fotela. - Co prawda zdrowiu pana Jaworskiego nic nie zagraża, ale blizna po tym ataku kluczami pozostanie do końca życia. Państwa syn o mały włos nie wydłubał mu oczu. Pan Jaworski poinformował mnie, że oczywiście nie zamierza wyciągać żadnych konsekwencji, ze względu na sytuację rodzinną Kamila. Jednak jesteśmy zmuszeni poprosić państwa o jak najszybszą wizytę u psychologa. Nasz szkolny pedagog już wypisał odpowiednie dokumenty.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
32507 P1080005 wyniósł go tak wysoko, że ten zapominając o tym jak postępował jego rodzic, ośmielał
mity093 188 Silimir (ideał władcy został jak gdyby rozdzielony pomiędzy ich trzech), co skłoniło go
Ale? Marianno ok?adka2 Marianna Łącka zna się na miłości, jak mało kto przynajmniej w teorii. Nic dz
P1080045 Pomiędzy poziomami 1 i II posadzek leży gruba (ok. 40 cm) warstwa okrzesków i zaprawy. Tyle
PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA. w sprawie promocyi, wydać zamierzało. Pokrywali jednakże jak m°gli profesoro
27 (576) Rozdział ósmy Czy myślałam, że wciąż jestem gruba! Czasami. Patrzy- że nie byłam tak gruba,
Zdj?cie2561 Przykład zastosowania Problem: Jak zbudować tunel w warstwie, która nie zalega horyzonta
osadowe? Warstwowanie jest powszechną cechą skał osadowych - tak luźnych, jak i zwięzłych. Ze względ
75471 Str8a Warstwowanie jest powszechna cechą skał osadowych - tak luźnych, jak i zwięzłych. Ze wzg

więcej podobnych podstron