Czy myślałam, że wciąż jestem gruba! Czasami. Patrzy-
że nie byłam tak gruba, jak sądziłam, bo tydzień przed świętami mama zaciągnęła mnie do sklepu.
- Podobają ci się! - zapytała, wskazując parę spodni
Popatrzyłam na nie i parsknęłam:
- Chyba żartujesz, w takie spodnie wciśnie się tylko ktoś laki jak Katie Albrighti
Katie Albright, koleżanka z klasy, miała idealną, szczupłą sylwetkę. Była wysoka, smukła, miała wąskie biodra i drobne ramiona. Jej mama mówiła, że Katie źle się odżywia, ale jadła czekoladę, chipsy i właściwie wszystko, na co miała ochotę, nie tyjąc przy tym nawet kilograma. Rosła po prostu wzwyż, zachowując smuklość. Teraz, w dziewiątej klasie, wciąż nie miała bioder ani piersi. Nikt oprócz mnie jej nie zazdrościł: „Szczęściara, może sobie jeść, co chce, i nie tyje!".
- Zaufaj mi. ty też się w nie wciśniesz - powiedziała ma-- Wyglądają jakoś inaczej - przejechałam dłonią po udzie. - Wyglądają na znacznie większe, niż gdy wisiały na
Czasem myślałam, że wyglądam w porządku. Ale i tak nie było mowy o zjedzeniu choćby kalorii ponad limit wmu-szany mi przez mamę. Podobnie jak o zrezygnowaniu z ćwi-^ gdy wskaźnik wagi pokazywał o kilogram mniej, ta Uczty się stało, gdybym przytyła, ale u myśl napełniała mnie bezkresnym przerażeniem.
Ttudno opisać ten strach. To takie głupie, przecież kanapki nie są straszne! Mordercy i fale tsunami! - są! Waga kuchenna! - nie jest niezbędna do życia! Powietrze! - owszem.-s jest! Ale strach jest tak realny... Wystarczy wyobrazić sobie ' bycie zamkniętym w ciemnym pomieszczeniu i miliony pająków chodzących po dele. Tak mniej więcej odczuwałam wszechogarniający lęk. A kiedy ktoś się bardzo boi, potrafi być okropny. W pewnym sensie także żałosny.
Nazajutrz sięgnęłam dna. W trakcie obsesyjnej gimnastyki poczułam skurcz mięśni i palący ból w całym ciele. Upadlam na podłogę i wybuchnęłam płaczem.
- Jessica! - mama zjawiła się błyskawicznie. Domyśliłam się. że podsłuchiwała pod drzwiami. - Co się dzieje!
- Nie mogę, nie mogę, ale muszę! - łkałam.
- Nie możesz, bo jesteś wycieńczona z głodu!
Wcześniej odmówiłam zjedzenia lanczu, strasząc, że zwymiotuję. i mama uległa moim Izom i złości. Tferaz jednak przyniosła baton zbożowy.
- Masz to zjeść.
Jeśli to zjesz, roztyjesz się okropnie - warknął glos, więc stłumiłam głód mojego ciała, uznając za pilniejsze udobruchanie umysłu. Ogromna, tłusta, spasiona, wypchana tłuszczem i kaloriami. Baton wyglądał odpychająco. wręcz trująco, a mój żołądek zareagował wstrętem na tę myśl. Zacisnęłam usta.
Mama usiadła przy mnie na podłodze i przez dłuższą chwilę przyglądała mi się. W końcu spytała: