Nie chciałeś przybyć — nie przeto, byś myślał, Że nie podołasz (przecież znaisz swe moce),
Lecz iżeś pragnął wśród przyjaciół błogo Żyć nadal w mieście ojczystym. Spokoju Nie da ci Padwa, bo wielkim zaszczytom Rozliczne zawsze towarzyszą trudy,
A także zawiść — ale w wielkich duszach Ona pogardę budzi, a nie trwogę.
Ty też ją zdepczesz, radując się w duszy,
Że zawiść w tobie znajdzie swą udrękę.
Ona omija małość, w wielkość godzi,
Jak i pioruny w szczyty biją — próżno:
Na wieki bowiem trwa i będzie trwała Góra, tylekroć chłostana gromami.
A ty od góry masz imię. Pogardzaj Wszystkim, co mężnej nie dosięga cnoty.
I nie licz, ilu wrogów ma twa sława.
Lecz ilu ludzi ceni twoje imię.
Tych więcej — do nich ja będę należał Przez wszystkie, jakie los wyznaczył, lata.
34
ELEGIA V —
D O
PIOTRA MYSZKOWSKIEGO
Jeżeli tobie i twym bliskim losy Sprzyjają — dla mnie także są łaskawe.
Ciągle chorują; i brzuch sią nie pozbył Zabójczej wody, co wpełzła pod skórą.
A byłem niemal zdrowy, gdy tę podróż Rozpoczynałem. Lecz dobrze wiesz o tym,
Że naprawiwszy okręt potrzaskany,
Nie wyprowadza go żeglarz na morze Od razu; najpierw bada u wybrzeży,
Czy sią nadaje do większych podróży.
Ja pospieszyłem sią i słabe ciało Od razu wielkim powierzyłem szlakom.
To, co musiałem znieść, zmogłoby siły Zahartowanych nawet podróżników.
Przez sześć bez przerwy dni ciągłego deszczu, A nieraz gradu mroźnego i śniegu,
Pośród bezdroży Alp wlokłem sią w trudzie Na nędznym (koniu, wśród ciężkich oparów Cuchnącej siarki, ktÓTej, jak pamiętasz,
Wiele pokładów zalega te góry.
Najgorsze jednak było to, że droga Wiodła przez miasta i osiedla Styrii.
35