EMIGRACYA LUDU POLSKIEGO DO NIEMIEC. 31T
cieli, myślałem, że pozostanę znowu u swoich. Ale, gdzie tam! nie mogłem pracy znaleśc i muszę znowu uchodzić z ojczyzny, aby
To wyjątek z jednego
znaleśc w obcej ziemi zatrudnienie14.
listu; podobne ostrzeżenia i listy, adresowane to do rodziny, to do gazetek ludowych, bardzo liczne. Czasem zbyt uciśnięci, straciwszy cierpliwość, uciekają się nawet pod opiekę władzy. Tak np. dwie robotnice, pochodzące z Gliwic, wysłały z Penig pod Itochlits na wiosnę r. 1887, obszerne pismo1 do policyi gliwickiej , formalny akt oskarżenia przeciw swym chlebodawcom i dozorcom, którzy i je i inne robotnice traktują jak zwierzęta, odmawiają należnej płacy, nie pozwalają uczęszczać do kościoła.. .
Z ciężką pracą i materyalną nędzą łączy się stokroć gorsze niebezpieczeństwo i złe: zatrucie ducha, którego pierwszym sym-ptomatem, zapomnienie lub wyrzeczenie się ojczystej mowy, za czem ślad w ślad idzie zazwyczaj utrata dobrych obyczajów, czasem i wiary. Nie wszyscy zapewne winni, co po polsku zapomnieli, lub zwolna zapominają; ale wszyscy bardzo pożałowania godni. Skarżą się też gorżko biedacy z początku, że się z Niemcami rozmówić nie mogą; potem, że łatwiej im już po niemiecku, niż po polsku mówić; choć sądząc z listów, nie mówią, a w każdym razie nieraz nie piszą ani po niemiecku, ani po polsku, ale jakimś trzecim, dla niewtajemniczonych niezrozumiałym językiem, którego, co prawda, wynalazek zawdzięczyć głównie należy dzisiejszemu szkolnemu systemowi w Prusach. Oto, co pisze w tej mierze pewien wykształceńszy widocznie i energiczniejszy od innych Górno-szlązak, pracujący w Alsladen w Westfalii2:
„Przebywam przez blisko dziewięć lat w tutejszej niemieckiej krainie, a mając kwaterników u siebie, widziałem, gdy dostaną listy od swoich ojców, albo od przyjacieli, to go żaden przeczytać nie potrafi. Ja także otrzymałem przed niejakimś czasem od mego brata, służącego przy wojsku list, ale go żaden w całym domu nie był w stanie przeczytać, bo to nie było ani po niemiecku, ani po polsku, i pomyślałem : cóż z tego, że teraz dziecko od szóstego do czternastego roku chodzi do szkoły, kiedy się za pomocą pisma
Kury er Poznański z 3 lipca 1887.
Katolik z 21 sierpnia 1888.