EMIGRACYA LUDU POLSKIEGO DO NIEMIEC. 311
do 100 tysięcy Polaków; w Meklenburgu i Westfalii znajduje się ich również kilkadziesiąt tysięcy; w Berlinie przynajmniej 30 tysięcy. Jak i dlaczego się tu dostali, jaka praca ich i losy, jakie życie religijne, moralne i narodowe; jak polską tę niejako wyspę, która w środku Niemiec się uformowała, można i należałoby ochraniać przed grożącym ze wszech stron zalewem niemczyzny i protestantyzmu, przed zobojętnieniem dla katolickiej wiary i obyczaju, ojczystej ziemi i języka ? Zupełnie dokładnej , wyczerpującej odpowiedzi na te tak ważne pytania udzielić dziś nie łatwo, w części i nie podobna; przypatrzmy się przynajmniej jakby z daleka tej wyspie. życiu i cierpieniom jej mieszkańców; spytajmy, idąc za własnemi ich opowiadaniami, za opowiadaniami i listami ludzi, którzy długie miesiące żyli między nimi i pracowali, jak się biedne rozbitki na wyspę tę dostały, jak im na niej nie wesoło życ, jak tęskno do ojczystej ziemi, - a w tej tęsknocie nad rzekami Babilonu stojąc, pocieszają się tylko myślą o innej , lepszej ojczyźnie, z której ich nikt już i żadna potrzeba, żadna bieda nie wypędzi .. .
Jakoż główna przyczyna, pędząca wychodźców polskich w głąb Niemiec, jest ta sama, która ich pędzi za Atlantyk: chęć polepszenia swej doli; zebrania trochę pieniędzy na starość, na wiano; czasem poprostu głód. Do tych istotnych, wewnętrznych przyczyn, które zawsze smutną emigracyę mogą w pewnej mierze wytłumaczyć , a nawet w pewnych warunkach i okolicznościach zaliczać ją zmuszają do gorzkich, bardziej czasem, co prawda, od samej choroby niebezpiecznych lekarstw, — dołączyć należy inne zewnętrzne niejako przyczyny. Przyczyną taką na pierwszem miejscu to zgraja energicznych przedsiębiorców, sprytnych ajentów, którzy krążąc po Poznańskiem i Szląsku, łudzą wygórowanemi obietnicami, wysyłają całe karawany robotników na zachód i wyborne na tern robią in-teresa. Ajent — z nielicznymi wyjątkami żyd — pobiera od głowy, za samo namówienie do jazdy, talara aż do trzech, czasem, ale rzadko czterech i pięciu talarów, które następnie z zarobku ciężko pracujących robotników bywają potrącane. Jeśli więc np. jednemu lub paru ajentom uda się, jak np. udało się w połowie kwietnia b. r., wysłać nadzwyczajnym pociągiem 1000 osób i to przeważnie
21*