W maju padał śnieg. Myślałam, źe 10 koniec świata już się zbliża. Było nam coraz zimniej. Już nie pamiętałam, jakie lo uczucie nie trząść się z zimna. W nocy zakradałam się do sypialni Colcitc i spałyśmy razem, żeby się trochę ogrzać. Siostra Carmcl przyłapała nas kilka razy, kiedy wolała na mszę, ale nigdy nic nic powiedziała. Gdy się budziłam, wydawało >ni się, że trzymam w ramionach kościotrupa.
Pewnego sobotniego poranka siostra Carmel przyszła do mojej sypialni. Sprawiała wrażenie zatroskanej. Miała zaczerwienione i spuchnięte policzki.
— Musisz wstać. Grace, zabierają cię do szpitala.
Zrobiło mi się słabo i zakręciło w głowic.
— Ale dlaczego, siostro? Już przecież nie dostaję ropni.
Siostra Carmcl rozpłakała się.
— Colcttc też Idzie. Czy ty nie widzisz, co robicie? Próbowałyśmy zmusić was do jedzenia, ale nas przechytrzyłyście. Musicie iść do szpitala po pomoc...
— Niech siostra nic plącze. Nie mogę tego znieść.
Przecież nłc miałam anoreksji. Po prostu dochodziłam do mojej właściwej wagi. Miałam okropny metabolizm, a to znaczyło, żc nic mogłam prawie nic jeść i dopiero wtedy wyglądałam normalnie.
Rozpłakałam się, tak jak wtedy, kiedy nic dotarła moja szczepionka. Zaczęłam się trząść.
— Proszę nie wysyłać nas do szpitala. Będziemy jeść, przysięgam, siostro. Proszę nic wysyłać nas tam!
Siostra Carmel powiedziała, żc nic mogła nic na to poradzić. Paula już zadzwoniła do mojej matki, która ma przyjechać o dziesiątej.
—Ja nie chcę, żebyś szła do szpitala — przyznała siostra Carmel. — Jesteś zbył wrażliwa. Wolałabym, żebyś tu była, żebym mogła sic tobą opiekować w sypialni.
Nie mogłam przestać płakać. Przerażało mnie to i bałam się, żc dostanę załamania nerwowego. Jedna z dziewczyn z ostatniej klasy też nic mogła przestać płakać i lekarz stwierdził załamanie nerwowe-
Drzwi otworzyły się cicho i weszła Colette. Miała na głowie beret, ten sam co „U Rebeliantów", i do niego założyła płaszcz, mocno ściągnięty w pasie. Wyglądała na zmarnowaną. Beret przytrzymywał jej włosy poza twarzą, samą czaszką obciągniętą skórą. Przerażała mnie tą swoją małą główką i oskarżającym spojrzeniem.
Wściekała się na swoich rodziców.
— „Pojechaliśmy na Teneryfę. Świetnie się bawimy. Do zobaczenia za dwa tygodnie..." Dobrze im tak, żc zastaną mnie w szpitalu jak wrócą.
— Twoi rodzice za tobą przepadają — powiedziała Carmcl. Miała zatroskaną minę. Pomyślałam, że zaraz, się znowu rozpłacze.
— Mam ich w dupie! Czy się tym przejmuję? Jeszcze, kurwa, czego! — Colette badała podeszwę swojego buta. Podniosła wzrok, a jej oczy płonęły z nienawiści. — Jedyna r/.ecz, na której zależy mojej matce, to dobra opalenizna. Bez. względu na to, gdzie baluje. Jak Jest w domu, to całymi godzinami wyleguje się w solarium. Wiecie dlaczego nic mam jej zdjęcia? Dlatego, żc wstydziłabym się wam je pokazać. Jej twarz wygląda jak skórzana torebka z krokodyla...
Moja matka przyjechała wcześniej. Usłyszałam jej obcasy stukające o posadzkę sypialni. Spodziewałam się, że będzie zła i tak właśnie hyło. Jej kok stał jak zwykle na czubku głowy, ale z tylu zwisały dwa kosmyki włosów. Wyglądało to naprawdę głupio. Mogłam sobie wyobrazić, jak się wściekała przed lustrem. Nie mogła dobrze włożyć spinek do włosów, bo trzęsły jej się palce ze złości.
Od razu zwróciła się do siostry Carmel.
— Proszę na mnie spojrzeć. Jestem wdową! Czy nie dość już musiałam wycierpieć? Proszę zobaczyć, w jakim ona jest stanic... — Zakryła twarz dłońmi i rozpłakała się. — Wygląda jak szkielet wykopany z grobu!
Myślałam, źe tylko odstawia scenę, żeby mnie przestraszyć. Co-lcttc rzeczywiście wyglądała trochę upiornie, ale ja byłam w porządku. A poza tym Colette ten wygląd zawdzięczała po części swojemu sposobowi ubierania.
— Dlaczego ml to zrobiłaś? — spytała matka patrząc na mnie błagalnie. Wyglądała jak postać klęcząca pod krzyżem.
Siostra Carmcl zmarszczyła brwi i spuściła głowę. Nie odpowiedziała nic matce. A matka miała czas. Czekała aż Carmel zacznie jej Wtórować i mówić, jaka to jest /. niej cudowna kobieta. A ona potem