- Szpiegujesz mnie? Myślałam, że już dawno z tego zn zygnowałeś. Ty wścibski draniu, co cię obchodzi, z kim sb, umawiam, dopóki wykonuję swoją robotę?
Takiej odpowiedzi Don się nie spodziewał. Najwynr/ niej sądził, że ugnę się pod jego miażdżącym spojrzeniem Ale skoro moja matka nie zdołała mnie zastraszyć, on ni< miał na to najmniejszej szansy.
- Chodzisz z wampirem! — wybuchnął Tatę. - Właśni* się przyznałaś!
Wzruszyłam ramionami.
- Znasz to stare powiedzenie: nie ma w łóżku lepszego od umarlaka.
- Christos— mruknął Juan.
- Nigdy takiego nie słyszałem - stwierdził lodowatym tonem Don. - Nie dostrzegasz potworności tego, do czego się przyznajesz? Bratasz się z wrogiem w najbardzii | kompromitujący sposób, narażasz życie wszystkich, któ rymi dowodzisz. Ta kreatura bez wątpienia wykorzystuje cię, żeby nas zinfiltrować.
Prychnęłam.
- Guzik go obchodzi twoja organizacja, Don. Wierz mi albo nie, ale bardziej interesuję go ja niż to, co się tutaj dzieje.
- Nie rozumiem, jak to możliwe — warknął Don. Spójrz, jaki już ma na ciebie wpływ. Ryzykujesz życie dla seksu. A ja pamiętam, że osobiste kontakty z wampirami są w wprost zakazane w umowie, którą podpisałaś.
Nie zamierzałam wyprowadzać Dona z błędnego przekonania o moim związku, a poza tym już postanowiłam zrezygnować z celibatu. Tatę najwyraźniej nie rozpoznał
Uonesa, bo inaczej cała ta rozmowa wyglądałaby inaczej.
' oż, kto mógłby go winić? Widział Bonesa tylko przez ul.unek sekundy, zanim ten zdemolował jego samochód,
I totem z niego samego wyssał krew i cisnął go na bok. W dodatku miał teraz inne włosy.
- Cóż, dużo się zmieniło od tamtego czasu, prawda? — .mważyłam łagodnym tonem. - Weźmy, na przykład, wynalezienie stokerów. Albo trzymanie wampirów w klat-luch. A, i nie zapomnij o dodatkowych latach życia.
Wskazałam głową Juana i Tatę’a. Sądząc po wyrazie twarzy Dona, jeszcze im nie powiedział. Nie ma to jak .u iemnić sprawę i wziąć na przeczekanie.
- To jest teraz nieistotne - rzucił przez zęby Don.
Drwiąco uniosłam brew.
- Zapytajmy ich. Co ty na to? Tatę, Juan, wiedzieli-i ie, że jeśli wypijecie krew wampira, zyskacie dodatkowo • o najmniej dwadzieścia lat życia? Ja nie wiedziałam, ale .tary Don owszem. Wiedział, co stało się w Ohio, ale nie uczył wam powiedzieć. Pewnie uznał, że was to nie zain-icresuje.
- Mądre de Dios, to prawda? - wykrztusił Juan.
Tatę też wyglądał na oszołomionego.
- Nie jest miło, kiedy ktoś wie, jak długo możecie żyć, i zatrzymuje to dla siebie, co? - ciągnęłam. - Ja przynajmniej powiedziałam Donowi, że musi was poinformować, .ile wy nie wyświadczyliście mi takiej samej grzeczności!
- To rodzaj odwetu? - zapytał cicho Tatę.
Ból w jego oczach miał niewiele wspólnego z ostatnią rewelacją, a wszystko z moim wcześniejszym przyznaniem się do winy. I wtedy zobaczyłam to, czego do tej pory nie
175