50761 RZYM 104

50761 RZYM 104



-    Szpiegujesz mnie? Myślałam, że już dawno z tego zn zygnowałeś. Ty wścibski draniu, co cię obchodzi, z kim sb, umawiam, dopóki wykonuję swoją robotę?

Takiej odpowiedzi Don się nie spodziewał. Najwynr/ niej sądził, że ugnę się pod jego miażdżącym spojrzeniem Ale skoro moja matka nie zdołała mnie zastraszyć, on ni< miał na to najmniejszej szansy.

-    Chodzisz z wampirem! — wybuchnął Tatę. - Właśni* się przyznałaś!

Wzruszyłam ramionami.

-    Znasz to stare powiedzenie: nie ma w łóżku lepszego od umarlaka.

-    Christos— mruknął Juan.

-    Nigdy takiego nie słyszałem - stwierdził lodowatym tonem Don. - Nie dostrzegasz potworności tego, do czego się przyznajesz? Bratasz się z wrogiem w najbardzii | kompromitujący sposób, narażasz życie wszystkich, któ rymi dowodzisz. Ta kreatura bez wątpienia wykorzystuje cię, żeby nas zinfiltrować.

Prychnęłam.

-    Guzik go obchodzi twoja organizacja, Don. Wierz mi albo nie, ale bardziej interesuję go ja niż to, co się tutaj dzieje.

-    Nie rozumiem, jak to możliwe — warknął Don. Spójrz, jaki już ma na ciebie wpływ. Ryzykujesz życie dla seksu. A ja pamiętam, że osobiste kontakty z wampirami są w wprost zakazane w umowie, którą podpisałaś.

Nie zamierzałam wyprowadzać Dona z błędnego przekonania o moim związku, a poza tym już postanowiłam zrezygnować z celibatu. Tatę najwyraźniej nie rozpoznał

Uonesa, bo inaczej cała ta rozmowa wyglądałaby inaczej.

' oż, kto mógłby go winić? Widział Bonesa tylko przez ul.unek sekundy, zanim ten zdemolował jego samochód,

I totem z niego samego wyssał krew i cisnął go na bok. W dodatku miał teraz inne włosy.

-    Cóż, dużo się zmieniło od tamtego czasu, prawda? — .mważyłam łagodnym tonem. - Weźmy, na przykład, wynalezienie stokerów. Albo trzymanie wampirów w klat-luch. A, i nie zapomnij o dodatkowych latach życia.

Wskazałam głową Juana i Tatę’a. Sądząc po wyrazie twarzy Dona, jeszcze im nie powiedział. Nie ma to jak .u iemnić sprawę i wziąć na przeczekanie.

-    To jest teraz nieistotne - rzucił przez zęby Don.

Drwiąco uniosłam brew.

-    Zapytajmy ich. Co ty na to? Tatę, Juan, wiedzieli-i ie, że jeśli wypijecie krew wampira, zyskacie dodatkowo • o najmniej dwadzieścia lat życia? Ja nie wiedziałam, ale .tary Don owszem. Wiedział, co stało się w Ohio, ale nie uczył wam powiedzieć. Pewnie uznał, że was to nie zain-icresuje.

-    Mądre de Dios, to prawda? - wykrztusił Juan.

Tatę też wyglądał na oszołomionego.

-    Nie jest miło, kiedy ktoś wie, jak długo możecie żyć, i zatrzymuje to dla siebie, co? - ciągnęłam. - Ja przynajmniej powiedziałam Donowi, że musi was poinformować, .ile wy nie wyświadczyliście mi takiej samej grzeczności!

-    To rodzaj odwetu? - zapytał cicho Tatę.

Ból w jego oczach miał niewiele wspólnego z ostatnią rewelacją, a wszystko z moim wcześniejszym przyznaniem się do winy. I wtedy zobaczyłam to, czego do tej pory nie

175


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 104 —    Tatę, kiedyś oskarżyłeś mnie, że nikomu nie ufam Miałeś rację. Al
RZYM 104 —    Tatę, kiedyś oskarżyłeś mnie, że nikomu nie ufam Miałeś rację. Al
RZYM 104 do niej. A to z kolei oznacza, że jesteś również moją włas nością, chociaż wcale nie napaw
RZYM 104 Kilka osób obejrzało się na mnie, bramkarz rzucił nu bardzo dziwne spojrzenie. Pewnie się
RZYM 104 —    Wiesz, że będę chciał go dorwać, Don. - Nie musiał wymawiać imien
RZYM 104 że to dobry pomysł? Dlaczego pozwoliłam, żeby niepo hamowana żądza zemsty na ojcu kazała m
RZYM 104 —    Wiesz, że będę chciał go dorwać, Don. - Nie musiał wymawiać imien
82707 RZYM 104 Powiedziałam to wprost, żeby pozbawić go złudzeń. Noah był miły, ale wiedziałam, że

więcej podobnych podstron