***
Agnieszka siedziała po turecku na pufie, zamknięta w bańce pomarańczowego światła rzucanego przez małą lampkę. Skubała wargami koronkowy mankiet koszuli nocnej. Zgarbiona, pochylała się co jakiś czas niżej nad ekranem laptopa i wtedy jej twarz przybierała niezdrowy, siny odcień. Przemek nakryty kołdrą razem z głową oddychał równo, głęboko i charkotliwie. Poruszył się, gdy mała wskazówka zegara powieszonego obok ich ślubnej fotografii dotknęła jedynki.
- Jak późno - mruknął, unosząc się lekko na łokciu. - Połóż się już.
Powtórzył to kilka razy, ale Agnieszka tylko pokiwała odruchowo głową i wpisała kolejne hasło do wyszukiwarki. Przemek już po chwili znowu przymknął oczy i zaczął pochrapywać. Nie odwracając głowy, wyciągnęła rękę i przykryła go kołdrą.
Strach przed lustrami. Spectrofobia... Nie. Eisoptrofobia. Lęk przed własnym odbiciem. Nachyliła się do ekranu. Na ciemnym tle zdjęcia ilustrującego artykuł pojawiło się jej lewe oko. Zamrugała gwałtownie, spod powieki wymknęła się łza. Wytarła twarz rękawem nocnej koszuli. Czytała, przeskakując pomiędzy stronami. Gdy wyłączyła komputer, było już po trzeciej. Jeszcze chwilę siedziała nieruchomo w ciemności.
Nie chcę zostać z tym sama, pomyślała. Usiadła na łóżku i pogładziła męża po twarzy. Miała zimną dłoń i Przemek wzdrygnął się pod jej dotykiem, potarł rozespane oczy.
- Coś się stało? - zapytał szeptem.
- Tak. Chyba wiem, co może dolegać Kamilowi. Nie uwierzysz, jak wielu ludzi to ma. Po jakichś traumatycznych przejściach, ale też chorych, zwyczajnie chorych.
- Poczekaj. Uważasz, że Kamil jest niespełna rozumu? - spytał nieprzytomnie Przemek.
- Nie, to nie to. Niektórzy ludzie boją się własnego odbicia, bo wydaje im się, że z ich twarzą jest coś nie tak.
-Aha, znaczy, są wariatami. - Przemek zakrył się ponownie kołdrą.
-Albo zdaje im się, że w lustrze zobaczą potwora, który wygląda im zza pleców.
- Jezu - westchnął sennie w odpowiedzi.
- Podobno chorzy na Alzheimera często na to cierpią. Z początku przestają rozpoznawać samych siebie w lustrze. Rozmawiają ze swoim odbiciem, jakby to była prawdziwa osoba. Ale w końcu, nagle, ta osoba z lustra przestaje być dla nich przyjacielem. Zaczyna być wrogiem, którego trzeba się bać i unikać.
- Yhm...
- To nasunęło mi tę myśl. - Agnieszka przerwała, a potem odezwała się z wahaniem w głosie: - Kogo Kamil widzi w lustrze? Siebie, ale też Sebastiana. Byli przecież identyczni. Mój
20