szybciej niż w Kampuczy. (...) W tej sytuacji apelowanie o reanimację przeżytków minionej moralności byłoby oczywiście wołaniem na pustyni i puszczy. Czy mógłby egzystować u nas honorowy spiker telewizyjny, kiedy rzadko który ojciec odważyłby się dąć swemu dziecku na imię Honoriusz?
Co najwyżej, wzorem „dnia bez błędów”, albo bez papierosa czy dni bez mięsa, można by ogłosić raz w roku Dzień Honoru. — Wszyscy przez jedną dobę mówią prawdę, szanują innych, dotrzymują zobowiązań. I proponowałbym ustalić to święto na 30 lutego.
Rozmiary książki nie pozwalają na przytoczenie zbyt wielu fragmentów ówczesnych rozważań. Odnotujmy wiec, iż pisałem o CZASIE i PAMIĘCI, TOLERANCJI i PIENIĄDZU. Przewrotnie wywodziłem szlachetny termin ZAANGAŻOWANIE od przyziemnego słówka „gaża” oraz dowodziłem, że DYSKUSJA to nie szereg mijających się monologów. Poświeciłem felieton ODWADZE — zastanawiając się, czy naprawdę „lepiej jest być żywym tchórzem niż martwym bohaterem”? Przy okazji zauważyłem, że medale za odwagę najczęściej dostają strażacy i żołnierze na przepustce, ratujący topielców, a najrzadziej myśliciele. Niestety — konkludowałem — odwaga, podobnie jak prawda często musi być naga, podczas gdy tchórze przeważnie paradują w futrach.
Udało mi się też zdemaskować słówko REFORMA, przypominając że pochodzi od wyrazu reformatio, którego podstawowym znaczeniem jest „przywrócenie stanu poprzedniego”. Zdjęto mi natomiast w całości tekst poświęcony BANICJI — szczególnie kłujący w oczy w czasach, gdy najwartościowszym z Polaków proponowano paszporty i bilety w jedna stronę.
Obrywałem też od nadgorliwców. Po jednym ze szczególnie zjadliwych ataków w czarno czy raczej czerwonosecinnej „Rzeczywistości” odciąłem się pisząc iż „skopanie przez «Rzeczywistość» nobilituje bardziej niż pochwała w «Tygodniku Powszechnym»„. Za puszczenie tego kawałka Jerzy Klechta — naczelny „Radaru” musiał ponoć tłumaczyć się w KC. Nie chodziło oczywista o przyganę „Rzeczywistości”, ale o pochwałę krakowskiego „Tygodnika”.
Innym razem poświeciłem chwilę uwagi ŚCIANIE, definiując powszechną u nas taktykę działania od ściany do ściany i przywołując sytuacje „Dziada na audiencji u Obrazu”, jako przykład niemożności porozumienia władzy ze społeczeństwem. Zastanawiałem się tez czy może istnieć ZAUFANIE jednokierunkowe? Na przykład w układzie złodziej — ksiądz, obywatel — instytucja, uwodziciel — dziewica? Sądzę — pisałem — że jest to możliwość wyłącznie teoretyczna. Przeważnie bowiem osoba niegodna zaufania nie ufa innym.