jakiejś uprzywilejowanej rasy". Rozmawiając z Oalskim twierdzi, iż kobiety to samice, mające prawo wyboru samca. I - podobnie jak baron - szuka wyjątku w tym prawie, przeznaczając Łęckiej inny język miłosny. Konsekwentny darwinista, ufając, że samica wybiera samca największego i najdzielniejszego (bo taki gwarantuje doskonalenie gatunku), nie obawiałby się konkurentów. Tymczasem on ma poczucie niższości, czeka na ofiarę z jej strony, minimalizuje kryteria doboru zadowalając się kategorią "wstrętu" lub jego braku. "Przecież taki wstrętny nie jestem", mówi o sobie, a nawet rozmyśla o wstręcie do śmierci, charakteryzującym człowieka. Tłumi w sobie darwinistę i chce nim być, wciąż jednak wierząc, iż dobór płciowy to dysonans w rozwoju cywilizacji. Zestawienie siebie z bykiem i kogutem, a później maniakalny obraz Izabeli jako wilczycy w okresie godowym i siebie w orszaku samców, traktuje jako poniżenie godności człowieka .
Określenia zoologiczne wobec ludzi wyrażają w Lalce pogardę. "Oto zwierzęI" mówi bohater, wysłuchawszy przyszłej magdalenki. Instynkt płciowy,' pożądanie pokazane są karykaturalnie jako objaw chorobliwy. Ewelina ma wypieki na twarzy. Nie przypadkiem w odniesieniu do niej użyto słowa "zaczerwieniona", wyrażającego krytycyzm autora wobec typowej anielicy samicą podszytej. Naturalna i szczera Wąsowska jest "zarumieniona i zadyszana" (poprawione uprzednie "zaczerwieniona"). Rumieóce wprowadzają podtekst biologiczny. Od dawna były objawem mowy duszy, a po pracy Darwina 0 wyrazie uczuć u człowieka i zwierząt ich znaczenie wzrosło. Gdyby Szuman znał wyniki badań, prowadzonych na prośbę Lombroso w różnych krajach, wstrzymałby się z diagnozą zdrowia psychicznego
przyjaciela. U maniaków, melancholików i paranoików stwier-
a 5
dzano brak rumieńca , zaś Wokulski często go ma, co może dziwić w jego wieku, jeśli się nie uwzględni mechanicystycz-nego prawa kumulacji energii.
155