102 NOTATKI MYŚLIWSKIE.
zimna krew; w zgarbionej postawie, zasłaniając oczy od kolczastych krzaków, jest się w gąszczu lub trawie niemal bezbronnym i na krok się przed sobą nie widzi, podczas gdy przyczajony tygrys słyszy zbliżającego się człowieka i nim tenże do strzału się złoży, już na nim siedzi i człowiek ginie w jego łapie, jak mysz w kocich pazurkach. Na słoniu inna sprawa: po pierwsze słoń opatrzony przez naturę znakomitym węchem, zwietrzy tygrysa o 10 kroków i myśliwemu trąbą go wskaże, po drugie, gdyby tygrys na słonia się rzucił, co się zresztą dość często trafia, nigdy prawie nie doskoczy do galeryjki, w której się sio-dzi i myśliwy ma czas i możność go dostrzelić. Inne za to niebezpieczeństwo grozi w polowaniu ze słonia, mianowicie jeżeli tenże niezupełnie wytresowany przestraszy się tygrysa i poniesie, co ma być straszniejszem od wszystkiego, gdyż pędzi wówczas ślepo przed siebie i roztrzaskuje głowę jeźdźców o pierwszy konar lub pień wznoszącego się po drodze drzewa. Tygrysie polowanie, to szeroki temat dla myśliwego, dużo się o tern w Indyach słyszy i tomy o tym przedmiocie możnaby spisać; Anglicy też tomy o tern wydają. Opisy te są znakomitemi podręcznikami dla amatora, który do Indyj w myśliwskich celach się udaje, pozwalam sobie do nich ciekawych odesłać, my zaś wróćmy do naszego tygrysa.
Doszliśmy po śladzie do małej rzeczułki. Nad brzegiem szeroka plama farby na kamieniu, widocznie zatrzymał się tu dłużej i wodę pił, może nawet w wodzie się tarzał, gdyż z drugiej strony farby nie widać. W tern nowy alarm: jeden z obławników, na drzewie siedzący, krzyczy przed nami, że widzi tygrysa, drapiącego się na przeciwległy skalisty pagórek, o kroków może 350. Unie-
JG4NG7