PISMO PG 21
sko-gdańska Rada Portu i Dróg Wodnych, z niezależnym prezydentem, najczęściej obywatelem Szwajcarii, zarządzająca portem gdańskim i brzegami Wisły. Wolne Miasto nie było państwem, ale miał jego atrybuty: konstytucję, według której władzę państwową sprawował naród, a językiem urzędowym był niemiecki, choć ludności polskojęzycznej zapewniono wolny, narodowy rozwój i prawo używania języka polskiego w szkolnictwie, administracji i w wymiarze sprawiedliwości, parlament, władzę ustawodawcza i wykonawczą -Volkstag i Senat, walutę - gulden gdański, godło i flagę z dwoma krzyżami z koroną na czerwonym tle, przyznaną przywilejem króla polskiego Kazimierza Jagiellończyka, był nawet hymn. Znamienne jest to, że jedna ze zwrotek ze słowami „powrócimy do Niemiec" nie była śpiewana przez Po-
Najważniejsze i najtrudniejsze sprawy były w relacjach polsko-gdańskich, stale wywołujące spory rozstrzygane tu, na miejscu przez Wysokiego Komisarza lub na posiedzeniach plenarnych i w komisjach eksperckich w siedzibie Rady Ligi Narodów w Genewie oraz przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze.
Traktat Wersalski mówił o obywatelstwie Wolnego Miasta Gdańska. Można je było otrzymać poprzez potwierdzenie jedynie swego poprzedniego obywatelstwa Rzeszy Niemieckiej, lub poprzez określony czas zamieszkania, względnie przez jednoznacznie określenie swojego pochodzenia lub języka ojczystego, zwanego Muttersprache, rozumianego na tym terenie jako niemiecki, polski i kaszubski. Po ponad stu kilkudziesięciu latach braku państwa polskiego, mieszkańcy często nie mieli wyrazistej świadomości swojego pochodzenia, co pogłębiała naturalna na tym terenie dwujęzyczność. Stąd, gdy padało pytanie o Muttresprache - jaki jest twój język, oznaczało to bardziej „małą ojczyznę", a nie przynależność narodowościową czy państwową. Na wszystkich bowiem terenach pogranicza dochodzi do sytuacji, że nie ma jednoznacznego sa-mookreślenia narodowego, językowego, wreszcie politycznego. Bardziej podkreśla się przynależność do „małej ojczyzny", w tym przypadku uznawano się za gdańszczanina. Płynność klasycznych pojęć określających narodowość powoduje, że trzeba podchodzić z dużą dozą ostrożności do wszelkiego rodzaju statystyk narodowych przeprowadzanych na takich terenach. Po rozejmie z Niemcami wmieście nic się nie zmieniło. Pozostał ten sam układ polityczny. Formalnie też władzę zwierzchnią nad Gdańskiem nadal pełnił prezydent Rzeszy. Do przekazania sprzymierzonym Gdańska w dniu 10 stycznia 1920 roku, prezydent był zwierzchnikiem administracji przyszłego wolnego miasta. Później zwierzchność nad nią przejęły państwa sprzymierzone, wyznaczając najpierw tymczasowego administratora, a później Wysokiego Komisarza Ligi Narodów. W dodatku przez te dwa lata tymczasowości nadal rządziła ta sama grupa urzędników, byli ci sami prokuratorzy, była ta sama policja, a nawet stacjonowało wojsko niemieckie. Niewiele się zmieniło, gdy Gdańsk stał się z tytułem „wolnym". Nadal rządziły koalicje politycznych partii, będących odpowiednikiem tych, które władały Niemcami. Wszystko to wpływało na kształtowanie się świadomości narodowej Polaków, których choć stale przybywało, nie znajdowało to jednak odbicia w wyborach do miejscowego parlamentu, zwanego Volkstagiem.
Ilu było Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku? Spór o to istnieje od początku i właściwie do dzisiaj nie został rozstrzygnięty. Dawne statystyki pruskie i późniejsze gdańskie podają, że było około 3%, ale nie więcej niż 6% ogółu ludności Wolnego Miasta. I są to prawdziwe dane, jeśli patrzy się jedynie na wybory do Volkstagu. Polska literatura natomiast określa Polonie gdańską na około 10% mieszkańców Wolnego Miasta. Przypominam, że traktat wersalski mówił o obywatelach polskich oraz o osobach z języka i pochodzenia polskiego.
Przed laty spróbowałem pójść tym tropem i okazało się, że analiza statystyk niemieckich, a także gdańskich pozwala na ustalenia świadczące, że Wolne Miasto Gdańsk nie było tak jednoznacznie niemieckie i prawie 20% jego mieszkańców stanowiła ludność polska z pochodzenia, języka i obywatelstwa gdańskiego i polskiego. W wyborach natomiast brali udział wyłącznie obywatele gdańscy. Cała więc grupa obywateli polskich nie znajdowała się w żadnych oficjalnych statystykach wyborczych. A obywateli polskich przybywało coraz więcej i chcieli mieć choćby wpływ na to, co się działo na poziomie samorządów gdańskich. Zakładany zatem przez twórców Wolnego Miasta jego międzynarodowy charakter nie miał żadnego odzwierciedlenia. Władze gdańskie wręcz utrudniały Polakom, zwłaszcza aktywnym narodowo, otrzymanie obywatelstwa Wolnego Miasta. Stąd nie odgrywali oni żadnej roli w tutejszym życiu politycznym. Takich zaś przeszkód nie stawiano Niemcom, a wręcz zachęcano ich różnymi formami ułatwień i wsparć finansowych do osiedlenia się w Gdańsku. Z łatwością też otrzymywali oni miejscowe obywatelstwo. Główny ciężar walki spoczywał zatem na miejscowych działaczach, którzy występowali w obronie praw całej polskiej ludności w Zgromadzeniu Konstytucyjnym,
Budynek Volkstagu, nieistniejący dzisiaj, w jego miejscu znajduje się Pierwszy projekt przepustek do polskiej składnicy na Westerplatte, 1926 r.
parking obok policji, początek XX w
I , ArW*-
) 'i