BALICE. 69
noży !), część zaś połamali lub porzucili na roli. Gdy karbowy, dowiedziawszy się o tern, kazał zanieść resztę do dworu, zebrano już tylko kilkanaście okazów. Znaleziono zaś, zdaniem świadków naocznych, kilkadziesiąt sztuk. „Cała na-rącz tego była", jak się jeden wyraził. Okazy przyniesione do dworu pod nieobecność właściciela po raz wtóry ci i owi oglądając, rozebrali. Sąsiedzi i goście z Kielc dostali po parę sztuk. Zostało kilka, a z tych, gdym przyjechał już tylko cztery znajdowało się w posiadaniu pana Łączyńskiego i trzy uprzejmie zostały mi podarowane. Pragnąc ocalić od zagłady choć cząstkę rozproszonych, ofiarowałem kopaczom odpowiednie wynagrodzenie za dostarczenie mi okazów, jakie mogłyby się jeszcze odnaleść. Niestety, pomimo chęci i zarządzonych poszukiwań, nikt już nie znalazł żadnego. Jeden z kopaczy, który twierdził, że zakopał kilka sztuk, zaraz po znalezieniu na brzegu rowu pod mostkiem sam poszukiwał ich gorliwie, za zezwoleniem właściciela; w mojej obecności rozkopał znaczną część gruntu, ale bezowocnie. Zapewne wody wiosenne porwały wraz z ziemią i rozproszyły po dnie dość głębokiego i długiego rowu. Jeszcze w jesieni p. Łączyński kazał w innych punktach rowu poszukiwać, czy nie znajdzie się więcej podobnych okazów, ale nigdzie nie natrafiono na jakiekolwiek zabytki przedhistoryczne. Poszukiwaliśmy także raz jeszcze wspólnie w tern samem miejscu, ale
5) Parę noży dostało się do pachcia-rza, którego dzieci poty się bawiły, aż się pokaleczyły i noże wyrzucono na śmietnik.
również bezskutecznie. Na drugi zaledwie rok otrzymałem za pośrednictwem wuja mego, p. F. Zem-browskiego, jeszcze jeden duży i dwa mniejsze noże, które udało mu się zdobyć i na tern ograniczyły się rezultaty poszukiwań.
Z uwagi, że ani jednego, podobnie wielkiego noża w całym powiecie na żadnej stacyi krzemiennej nie znalazłem, że ani gatunek krzemienia, ani sam wyrób nie mógł być miejscowym, wreszcie że owe okazy znajdowały się zgromadzone i porządnie ułożone w jednem miejscu w łokciowej głębokości w ziemi—przychodzę do przekonania, że znalezisko Balickie należy do kate-goryi „składów", czyli „skarbów". Posiadacz tych noży, zapewne obcy w okolicy, znalazł się w potrzebie ukrycia swego dobytku, przyniesionego w celach handlowych i albo nie trafił później, albo już nie wrócił w to miejsce. Tego rodzaju składy przedmiotów krzemiennych, wogóle rzadkie, trafiają się od czasu do czasu. W naszym kraju słyszałem lub czytałem o kilku podobnych zbiorowych znaleziskach, noszących cechy „skarbu". Znajdowano np. strzałki krzemienne pięknej roboty zakopane w garczku, siekierki i dłuta. O nożach wszakże i to w tak znacznej ilości nie słyszałem.
Znalezisko Balickie przypomina mi sławny skarb krzemienny, znaleziony we Francyi, w Volgu, należący do epoki Solutreńskiej, czyli Musterjeńsko-Magdaleńskiej*). Tam jednak znaleziono ogółem tylko 13 okazów nadzwyczaj pięknej robo-
') Kilka słów o nim patrz w artykule: „Ej>oka Musteryensko-Magdalen-ska~.