mogą byc niemoralne czy dziwaczne, ale powinny byc budujące (Rusecki „Ateneum Kapłańskie” 106 (1986) s. 45). W myśl zasady: „Po owocach ich poznacie”, winny im także towarzyszyć nawrócenia i inne znaki moralne. Nie można mówić o Boskim pochodzeniu rzekomego objawienia, jeśli prowadzi ono do złego, rozbudza pychę i pociąga za sobą poważny rozłam w Kościele.
e. Aprobata objawień prywatnych
Aprobatę wydaje się po zakończeniu objawień i spełnieniu wymogów, o których była mowa wyżej. Zazwyczaj ma ona postać nihil obstat: stwierdza się, że w objawieniu nie znaleziono niczego, co byłoby sprzeczne z nauką wiary i moralności. „Aprobata jakiegoś objawienia prywatnego dana przez Kościół - podkreślał Benedykt XIV - nie jest niczym innym, jak zezwoleniem danym po dokładnym zbadaniu rzeczy, aby objawienie to było rozpowszechniane dla pouczenia i dobra wiernych”. Zezwolenie może zatem zawierać elementy aprobaty pozytywnej, gdy na przykład odnośnie do objawień danych Małgorzacie Marii Alacoque poleca się wiernym nabożeństwo do Serca Pana Jezusa lub jeśli objawienia Matki Boskiej w Lourdes znajdują liturgiczny wyraz w formularzu Mszy Świętej i modlitwie brewiarzowej (np. 11 lutego).
f. Problem obowiązku przyjęcia objawienia prywatnego
Jeśli chodzi o obowiązek przyjęcia objawień prywatnych, to od dawien dawna uważa się, że „Kościół nie może objawień prywatnych podawać swoim wiernym w ten sposób, aby je przyjęli za Boże słowo pod groźbą utraty zbawienia wiecznego; ma on jedynie strzec depozytu wiary, który ilościowo nie wzrasta od śmierci ostatniego Apostoła.
Gdy wiec Kościół wydaje aprobatę pozytywną co do jakiegoś objawienia prywatnego, „to nie znaczy, że podał je do wierzenia, lecz jedynie, że ma ludzką, moralną pewność co do samego faktu, a wiernych zobowiązuje do szacunku wobec swej aprobaty; ponadto Kościół świadczy, że wprowadzenie praktyk na podstawie objawień prywatnych jest zgodne z depozytem wiary”.
W konsekwencji obowiązek przyjęcia objawień spoczywa głównie na tych, do których było ono skierowane i do osób, które są przekonane z całą pewnością, że Bóg daną prawdę objawił. Innym zostawia się w tej kwestii wolność sumienia. Benedykt XIV stwierdzał: „Wolno nie przyjąć objawień - nawet zatwierdzonych przez Kościół - [...], o ile tylko czyni się to w dobrej wierze i bez zamiaru ich deprecjacji”. Jest to pomoc, z której nie mamy obowiązku korzystać, ale której nie należy też lekceważyć, czy ośmieszać.
II.2 Historyczne istnienie Jezusa
II.2.1. Hipotezy naturalistyczne kwestionujące historyczne istnienie Jezusa
1. Hipoteza idealistyczna. Punktem wyjścia i podstawą tej hipotezy jest historiozofia idealistyczna Hegla, według której historia zajmuje się dziejami idei, a nie konkretnych osób. Założenia te zastosował do interpretacji Ewangelii D.F. Strauss. Według niego. Ewangelie opisują w formie mitycznej dzieje idei religijnej o jedności zachodzącej między Bogiem a ludźmi, a nie dzieje historycznej osoby Jezusa z Nazaretu. W myśl takich założeń przyjmuje ona, że Ewangelie mogły powstać dopiero II w., gdyż potrzeba było pewnego czasu, by wytworzył się mit o Jezusie jako symbolicznej postaci idei.
Krytyka. Poglądy Straussa zawierają błędy merytoryczne i rzeczowe. Elementarna zasada metody naukowej nie pozwala do badań historycznych wprowadzać założeń dla nich obcych. Wprowadzenie tu założeń filozoficznych grozi deformacją rzeczywistości historycznej. Ponadto przesunięcie czasu powstania Ewangelii na II w. nie da się utrzymać w świetle wyników badań nauk biblijnych, które wykazują że Ewangelie powstały w 2. połowie i w.
2. Hipoteza synkretyczna. Zasadnicze poglądy tego kierunku wyrażają się w stwierdzeniu, że religia chrześcijańska powstała drogą naturalnej ewolucji z religii pogańskich. Głównym przedstawicielem tej hipotezy był A. Drews, który w dziele „Mit Chrystusa” starał się wykazać, że Chrystus
17