58 Zdobyć historię.
W ten sposób Parnicki przenosi na odbiorcę dążenie do uchwycenia wewnętrznego refe-rentu równocześnie z postulatem uporządkowania narracji i wyłonienia z niej fabuły i postaci. tak. aby wszystkie poziomy motywowały się wzajemnie. Nie chodzi jednak o rozpoznanie ukrytego wzoru narracyjnej „rozsypanki”; takiego nic ma. Elementów jest za dużo. nie mieszczą się w założonym modelu. Autor zakłóca — potencjalne -— dobre samopoczucie aktywnego odbiorcy, który, rozumiejąc wreszcie na czym polega konstrukcja świata przedstawionego powieści, pojmuje zarazem, że oto wyprodukował sobie referent zrekonstruowanego przez siebie przedstawienia. Tym sposobem fabuła i postać wyłonione z rozbitych narracji w pracy czytania, a także z tego, co zostało odrzucone, tworzą zapis o drodze, którą przeszła lektura w celu wyłonienia spójnego i rozumnego przedstawienia zdarzeń powieściowych.
Trzy przedstawione opowieści ukazują proces tworzenia sensu globalnego, który wyprzedza odkrycie całego skomplikowania semantycznego przedstawienia tekstu Paradoksalnie, rozpoznanie sensu całości dopiero otwiera czytelnika na znakowe ukształtowanie tekstu. Opowieść Mitroanii. której składniki są fundamentem opowieści czytelnika, instrumentali-zuje przedstawienie zdarzeń zgodnie z kryterium celowości. Rozpoznanie tej manipulacji powoduje konieczność powtórzenia mimetycznego działania, stworzenie poprawionego duplikatu, który jednak zachowa niepodległość zdarzenia wkomponowanego w wyjaśniającą narrację. Odniesienie każdej konstrukcji narracyjnej istnieje w pierwszym rzędzie w przestrzeni tekstu, tylko stamtąd może przyjść potwierdzenie jej sensowności. Także wizja Mitroanii. utkana z intcrtckstualnych nawiązań odsyła do systemu mowy jako przestrzeni refcrencjalnej. Dopiero nieuchwytność referentu. niezdolność do jego pewnego ujęcia w konstrukcjach inimctycznych. sprawia, że poszukujemy modelu możliwej referencji poza horyzontem wypowiedzi. Pamięć o nieuchwytnym językowo bycie jest fundamentem przedstawienia niepowodzenia języka w tworzeniu przedstawienia zdolnego harmonijnie opanować zgiełk mówiącej przeszłości.
Niewątpliwie uznaje Parnicki mimesis za wewnętrzną sprawę sztuki. Widać to przede wszystkim w eksponowaniu tych płaszczyzn tekstu, które ujawniają swą literackość, a zatem burzą iluzję odniesienia poza tekst. Zarazem jednak kompozycja utworu kładzie nacisk na to. co Paul Ricoeur nazywa „operacyjną mimesis'". To znaczy, że świat przedstawiony utwoni nie może zostać odniesiony do jego zewnętrznego modelu, np. modelu epoki, typu postaci historycznej, itp., ale musi zostać wytworzony w procesie mimetycznej lektury'. A ta. zgodnie z definicją Arystotelesa, ma prowadzić do fabuły naśladującej zdarzenia. Znowu zatem powrót do fabuły? Tak. ale poprzedzony trudem rekonstrukcji referentu w polu oznaczonym tekstu, który uchwycony, będzie zawsze naznaczał naszą konstrukcję fabularną stygmatein niespełnienia. Choć niezbędna dla zrozumienia utwoni, fabuła nic stanowi jedynego parametni odbiom, jaki wymusza tekst. Równocześnie komponuje autor cały szereg chwytów podważających jej skończoność i wystarczalność. Rozdział poświęcony kolejnej części Twarzy księżyca traktuje właśnie o obronnej płaszczyźnie mimesis Parnickiego.