51
kompozytora, o której wieść nie dotarła chyba jeszcze do Rzymu, zamieścił relację z jednej z takich imprez, wyreżyserowanych według „unc nouvelle invention”, tj. z intencją odtworzenia atmosfery Slarego Testamentu. Dlatego w miejsce oryginalnego, skromnego akompaniamentu, towarzyszącego głosom wokalnym, wprowadzono nową instrumenta-cję z udziałem harf oraz „quantilć dłautrcs Instrumens antiques dont on cuivre [ ?] quelque vestiges dans PEcriture Sainte”. Jedni słuchacze znaleźli ten pomysł bardzo pięknym, inni zaś nudnym, całość bowiem imprezy (3 psalmy poprzedzone rodzajem kazania lub rozprawy na temat muzyki) trwała ponad 3 godziny.
Sierpień i wrzesień przyniosły nową serię kantat. Wśród wykonanych wówczas utworów znalazło się też chyba componimento pastorale, La Natmtd di Maria Ver ginę, które Fryderyk Krystian podczas pobytu w Rzymie zamówił u Giulia Cesarcgo Cordary (tekst) i Sebastiana Hayma (muzyka)48. Kolekcję rzymskich kantat sławiących cnoty Fryderyka Krystiana uwieńczyło dzieło skomponowane na zlecenie księżny Albani przez Gaetana Latillę („lc plus famcux de tout les compositcurs qui soient a Ronie”, jak podkreślał Fryderyk Krystian) z okazji urodzin królewicza (5 września). Wszystkie dotychczasowe wrażenia muzyczne zbladły jednak wobec dziecięcego wręcz zachwytu, jaki w królewiczu wzbudził wynalazek oglądany przezeń w pałacu Vcrospich 28 września. Inżynierski kunszt instnimcntysty połączyłtam mechanizmy 5 klawesynów w ta ki sposób, iż po naciśnięciu klawiszy największego z nich (o podwójnej klawiaturze) instrumenty grały bądź wszystkie razem, bądź każdy z osobna, a co więcej mogły też współdziałać z umieszczonymi w tym samym pokoju organami.
14 października 1739, po 11 miesiącach nader intensywnie wykorzystanego pobytu, pożegnany wzruszającymi sonetami Arkadyjczyków, Fryderyk Krystian opuścił Rzym i udał się w dalszą podróż. Jechał przez Sienę, Livorno i Pizę w kierunku Florencji (w Apeninach minąłsię z Charlesem de Brosses podążającym w przeciwnym kierunku), którą osiągnął 26 października. Odtąd podczas podróży odkrywać będzie pamięć i ślady bytności we Włoszech swych antenatów, przetrwałe tak we Florencji, jak też w Bolonii, Mediolanie i Wenecji.
Jedyną muzyczną atrakcją, jaką jesienią 1739 stolica Toskanii mogła zaoferować cudzoziemskim melomanom, był talent Francesca Marii Veracinicgo, który dopiero co powrócił do rodzinnego miasta z Londynu. Fryderyk Krystian dwukrotnie słuchał gry skrzypka zatrudnionego przed laty na dworze w Dreźnie49: podczas zebrania towarzyskiego u księcia Marca de Bauvcau Craona orazw pałacu markiza Riccardiego, gdzie Veracini wystąpił w słynnej galerii zdobionej freskami Luca Giordano. Talent wielkiego skrzypka nie zrobił chyba wrażenia na królewiczu (może uznał go za artystę demode?), który więcej miejsca w dzienniku poświęcił innym wykonawcom tych koncertów. Podobali mu się zwłaszcza dwaj teorbiści Carlo Arrigoni i Domenico Palafuti50, choć naturalnie żaden z nich nie mógłsię mierzyć-wprzekonaniu Fryderyka Krystiana -zSilviusem Leopoldem Weissem z kapeli ojca.
Po 3 tygodniach spędzonych we Florencji królewicz zatrzymał się na tydzień w Bolonii, gdzie przed 25 laty jego ojciec (wówczas 16-lctni młodzieniec) dokonał sekretnej konwersji wiary. W Teatro Formagliari Fryderyk Krystian dwukrotnie zachwycał się spektaklem La serva padrona Giovanniego Battisty Pcrgolcsiego, w interpretacji Dome-