65487 Obraz3 (51)

65487 Obraz3 (51)



myśl, której ano symbolem. Nie wystarczają tu umiejętności ani pilność postrzeżeń, potrzeba tu wyczucia artystycznego. Ktokolwiek był tym znawcą, który pierwszy domyślił się w Szlifierzu kata, na pewno nie wywiódł tej myśli z danych archeologicznych, ale uchwycił ją intuicją- Intuicją należy myśl podjąć, aby ją sprawdzić i dopełnić.

Na pierwszy rzut oka w postawie Szlifierza, w jego twarzy i spojrzeniu nie masz nic groźnego ani dzikiego, a jednak odczuwamy zaraz, że nie jest to jakiś rzemieślnik, że ostrzy on nóż na coś zgoła innego niż na zwyczajną robotę; zdaje się być mniej zajęty narzędziem niżeli tym, do czego ma go użyć. Podczas gdy ręce jego bezwiednie wodzą nóż po kamieniu, on podnosi głowę, by widzieć jakiś przedmiot, a jego zamglone i stępiałe oczy raczej błądzą w tamtą stronę, niż się kierują. Głowa jego piękna, lecz czoło nieco wklęsłe, wyłysiałe i pomarszczone. Ustali wienie głowy, łysina, chude i zapadłe policzki wskazują człowieka, który długo musiał cierpieć i milczeć. Ciche cierpienie przejawia się w jego pozie, w geście i skupia niejako na jego ustach. Nic nie dorówna wyrazowi tych ust, które rozchylone, lecz nieme z boleści silą się na jakiś uśmiech niewysławionej niedoli. Tak wygląda ów kat słowiański, zatrzymujący z uczuciem męki błędne spojrzenie na swej ofierze, wzdrygający się na myśl, że musi ją katować, i cichym uśmiechem zdradzający, że nie może się oprzeć konieczności; poddaje się jej wszelako, smutny, przerażony, lecz gotów do posłuszeństwa.

Pośród tysięcy starożytnych posągów nie znajdziesz drugiego, co by miał takie piętno okrutnej dobro-duszności, jakiegoś posępnego i złowróżbnego poddania się; wyraz uczucia, na jakie w językach zachodnich nie ma nazwy, a jakiego doznaje często Rosjanin wymawiając słowo: słuszaju-s. [..,]

Istnieje jednak w sztuce inny typ tegoż Syryjczyka zwyciężonego, typ, który nie należy już do dziedziny właściwego rzeźbiarstwa, a znany jest jako ozdo-

ba architektoniczna: to kariatyda, niejako posąg-fi-lar; wyobraża ona ostateczne poniżenie rodu słowiańskiego. Kariatyda to niewolnik lub niewolnica (servus lub serod), który doszedł do zatraty wszelkich uczuć moralnych, pozbawiony już i woli, i ruchu; to człowiek, który stał się częścią składową budowli. Modele, podług których tworzono i doskonalono kariatydy, łatwo było znaleźć w Rzymie: przebiegały one ulice miasta, uginając się pod ciężarami i lektykami Byli to owi Mezowie, których Katullus nazywa „silnym towarem” Azji; byli to owi Kap-padocy, których król, jak powiada Horacy, nie miał nic innego na sprzedaż prócz swoich poddanych: Kappadocy stępieni do tego stopnia, że odtrącili wolność dawaną im przez Rzymian i woleli być sprzedawani przez swego władcę; byli to zwłaszcza Karowie, których Homer nazywał wielkimi lub silnymi i którzy aż do owych czasów zachowali przymioty sławione przez Homera: służyli Rzymianom jako nosiciele krzeseł i lektyk. Niebawem zagarnęła ich sztuka architektury i użyła do podtrzymywania gzymsów, ganków i sklepień. Etymologia wskazuje, że wyraz kariatyda pochodzi od Kar. Tak jest! to nieszczęsny Kar3 (Słowianin), który po szeregu straszliwych przeobrażeń zmienił się na koniec w filar, w bryłę. Skamieniałego w ten sposób pochwyciła sztuka, aby go przytwierdzić do murów, osadzić w nie. Artyści poniżyli Kara, uwydatniając najmniej organiczną część składową jego ciała: kości. Z jego kształtów ludzkich uszanowali tylko to, co najbardziej podobne do filaru: tęgi i gruby kark. Ten kark, w który niemal wrasta przygnieciona i spłaszczona głowa i który rozszerza się w nadzwyczajnie rozrosłe ramiona, stanowi tak zwaną kariatydę: to typ człowieka-po-stumentu.

Nasz rozdział o archeologii słowiańskiej zamyka się najpiękniejszym typem, jaki kiedykolwiek stworzyło rzeźbiarstwo: typem niewolnika-ofiary, wyobrażonym symbolicznie przez Gladiatora konając e-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
40960 Obraz 7 (2) 152 Zofia Strfanowska [2] o Dziadach drezdeńskich, nie są w tym punkcie ani z
Obraz0 3 go, innych dla sponsorów itd. Nie chcę tu oczywiście umniejszać wartości strategicznego my
Obraz4 (10) Rozdział 14. Legitymizacja nierówności Nie sposób tu pominąć krytyki teorii grup odnies
Obraz0 (51) 124 Em ile M. Ciorcin i w której wasze wrażenia zapominały o samych sobie w ekstazie? C
Obraz0 (51) 124 Em ile M. Ciorcin i w której wasze wrażenia zapominały o samych sobie w ekstazie? C
Wyrasta ona z idei rozwoju zrównoważonego, w myśl której wzrost ekonomiczny i postęp technologiczny
Obraz6 (51) je, nie słucha co mówi rozmówca. Formułując swe wypowiedzi, nie dba o to, czy są one zr
Obraz9 (51) 122 Emile M. Cioran nym niebiosom? A może nie doznaliście nigdy ekstazy wyniesienia? Wa
51 kompozytora, o której wieść nie dotarła chyba jeszcze do Rzymu, zamieścił relację z jednej z taki

więcej podobnych podstron