myśl, której ano symbolem. Nie wystarczają tu umiejętności ani pilność postrzeżeń, potrzeba tu wyczucia artystycznego. Ktokolwiek był tym znawcą, który pierwszy domyślił się w Szlifierzu kata, na pewno nie wywiódł tej myśli z danych archeologicznych, ale uchwycił ją intuicją- Intuicją należy myśl tę podjąć, aby ją sprawdzić i dopełnić.
Na pierwszy rzut oka w postawie Szlifierza, w jego twarzy i spojrzeniu nie masz nic groźnego ani dzikiego, a jednak odczuwamy zaraz, że nie jest to jakiś rzemieślnik, że ostrzy on nóż na coś zgoła innego niż na zwyczajną robotę; zdaje się być mniej zajęty narzędziem niżeli tym, do czego ma go użyć. Podczas gdy ręce jego bezwiednie wodzą nóż po kamieniu, on podnosi głowę, by widzieć jakiś przedmiot, a jego zamglone i stępiałe oczy raczej błądzą w tamtą stronę, niż się kierują. Głowa jego piękna, lecz czoło nieco wklęsłe, wyłysiałe i pomarszczone. Ustali wienie głowy, łysina, chude i zapadłe policzki wskazują człowieka, który długo musiał cierpieć i milczeć. Ciche cierpienie przejawia się w jego pozie, w geście i skupia niejako na jego ustach. Nic nie dorówna wyrazowi tych ust, które rozchylone, lecz nieme z boleści silą się na jakiś uśmiech niewysławionej niedoli. Tak wygląda ów kat słowiański, zatrzymujący z uczuciem męki błędne spojrzenie na swej ofierze, wzdrygający się na myśl, że musi ją katować, i cichym uśmiechem zdradzający, że nie może się oprzeć konieczności; poddaje się jej wszelako, smutny, przerażony, lecz gotów do posłuszeństwa.
Pośród tysięcy starożytnych posągów nie znajdziesz drugiego, co by miał takie piętno okrutnej dobro-duszności, jakiegoś posępnego i złowróżbnego poddania się; wyraz uczucia, na jakie w językach zachodnich nie ma nazwy, a jakiego doznaje często Rosjanin wymawiając słowo: słuszaju-s. [..,]
Istnieje jednak w sztuce inny typ tegoż Syryjczyka zwyciężonego, typ, który nie należy już do dziedziny właściwego rzeźbiarstwa, a znany jest jako ozdo-
ba architektoniczna: to kariatyda, niejako posąg-fi-lar; wyobraża ona ostateczne poniżenie rodu słowiańskiego. Kariatyda to niewolnik lub niewolnica (servus lub serod), który doszedł do zatraty wszelkich uczuć moralnych, pozbawiony już i woli, i ruchu; to człowiek, który stał się częścią składową budowli. Modele, podług których tworzono i doskonalono kariatydy, łatwo było znaleźć w Rzymie: przebiegały one ulice miasta, uginając się pod ciężarami i lektykami Byli to owi Mezowie, których Katullus nazywa „silnym towarem” Azji; byli to owi Kap-padocy, których król, jak powiada Horacy, nie miał nic innego na sprzedaż prócz swoich poddanych: Kappadocy stępieni do tego stopnia, że odtrącili wolność dawaną im przez Rzymian i woleli być sprzedawani przez swego władcę; byli to zwłaszcza Karowie, których Homer nazywał wielkimi lub silnymi i którzy aż do owych czasów zachowali przymioty sławione przez Homera: służyli Rzymianom jako nosiciele krzeseł i lektyk. Niebawem zagarnęła ich sztuka architektury i użyła do podtrzymywania gzymsów, ganków i sklepień. Etymologia wskazuje, że wyraz kariatyda pochodzi od Kar. Tak jest! to nieszczęsny Kar3 (Słowianin), który po szeregu straszliwych przeobrażeń zmienił się na koniec w filar, w bryłę. Skamieniałego w ten sposób pochwyciła sztuka, aby go przytwierdzić do murów, osadzić w nie. Artyści poniżyli Kara, uwydatniając najmniej organiczną część składową jego ciała: kości. Z jego kształtów ludzkich uszanowali tylko to, co najbardziej podobne do filaru: tęgi i gruby kark. Ten kark, w który niemal wrasta przygnieciona i spłaszczona głowa i który rozszerza się w nadzwyczajnie rozrosłe ramiona, stanowi tak zwaną kariatydę: to typ człowieka-po-stumentu.
Nasz rozdział o archeologii słowiańskiej zamyka się najpiękniejszym typem, jaki kiedykolwiek stworzyło rzeźbiarstwo: typem niewolnika-ofiary, wyobrażonym symbolicznie przez Gladiatora konając e-