momentu mogło uniemożliwić polskie wystąpienie zbrojne. Na taką decyzję zdobył się Józef Piłsudski.
Dnia 2 sierpnia wysyła pierwszy patrol strzelecki w Kieleckie, w celu przeszkodzenia odbywającej się tam mobilizacji rosyjskiej. W dniu zaś 6 sierpnia 1914 roku o godzinie 09.45 rano, a więc na dwie godziny przed rozpoczęciem działań zaczepnych ze strony Austrii, pierwsza Kompania Kadrowa w sile 100 ludzi, po -wyruszeniu z historycznych Oleandrów, przekracza granice Królestwa pod Michałowicami.
Ta historyczna decyzja Piłsudskiego z dnia 0 sierpnia, głęboko i wyraźnie zaakcentowała niezależność polskiej siły zbrojnej, polskiej myśli politycznej i polskich celów wojennych, prowadzących jedynie do odbudowy niezależnego Państwa Polskiego bez oparcia o jakiekolwiek państwo zaborcze.
Ten śmiały czyn z sierpnia 1914 r. poruszył bierne dotychczas społeczeństwo galicyjskie. Moc środków materialnych i znaczna liczba ochotników dochodzących do 15.000 (na dzień 1.X.1914), jn-
kie ofiarowała Galicja Legionom stanowi świadectwo o całkowitym zwycięstwie koncepcji Piłsudskiego: ,,przez samo
dzielną siłę zbrojną — do odbudowania samodzielnego bytu Państwa Polskiego”.
Żołnierz polski bił się początkowo z > Rosją, jako z główną sprawczynią zaborów, ale potem przez cierpienia w Beniaminowie i Szczypiómie, przez proces w Marmaros-Sziget, przez bój z Niemcami pod Kaniowem, przez przedzieranie się przez front austriacki w Bessa-rabii — dowiódł, że w nim tkwi tylko jedno pragnienie, pragnienie walki z każdym z trzech zaborców po kolei.
Dzień 0 sierpnia 1914 r. staje się dla nas symbolem wielkiej decyzji i nigdy niegasnących wartości moralnych narodu polskiego. Byliśmy spadkobiercami tej decyzji w roku 1939 — kontynuujemy ją i dziś, nie uznając obcej przemocy ani żadnych kompromisów. Siły nasze czerpiemy z owych nieśmiertelnych tradycji, będących wytworem ducha całego narodu, jego myśli i woli.
POWSTANIE WARSZAWSKIE
Dni chwały
Pogotowie zarządzono.
Dzisiaj właśnie otrzymałem w Dowództwie instrukcje. „Wyznaczyć służbę łącznikową. Przygotować żywność na kilka dni dla całego oddziału. Przypomnieć chłopcom instrukcję walki ulicznej. Wreszcie, najważniejszy problem dla wszystkich oddziałów — pamiętać o broni i amunicji”.
Przede mną na stole leży pociągnięty cieniutką warstwą oliwy, pięknie wypolerowany „Szmajser”. Ostatnia moja zdobycz w wypadzie na posterunek niemiecki. Byłbym zupełnie szczęśliwy z posiadania tak pięknej broni, gdyby nie brak amunicji.
Miałem jej zastraszająco mało. Cóż bowiem znaczyło tych kilkadziesiąt metalowych stożków, rozsypanych na wielkim blacie stołu. Dwie, trzy serie — a potem?
Na razie żadnych nadziei na przyszłość, a tymczasem jest już pogotowie. Może jutro, pojutrze rozpocznie się walka. W oddziale było jeszcze gorzej. Byłem nawet trochę zły, mimo całego podniecenia spowodowanego zapowie-
dzią walki, na swoje władze przełożone. Wiedzieli przecież jaki jest stan naszego zaopatrzenia. To też z pewną szorstką niechęcią zgarnąłem cały swój „majątek” i schowałem ro wszystko do podręcznej skrytki. Moje ponure myśli przerwał nagle sygnał telefonu.
— Tak, to ja!
— Kto? Wujek? — Ach, tak, naturalnie, bardzo proszę.
Pochłonięty rozmyślaniami nad ubóstwem swojego oddziału zapomniałem zupełnie, że ,,Wujek” to po prostu pseudonim jednego z łącznikowych, który w ten sposób zapowiadał swoje przyjście, aby bezpośrednim pukaniem do drzwi nie wywołać niepotrzebnego popłochu wśród ewentualnie zebranych u mnie kolegów.
— Jest coś nowego?
„Wujek” uśmiechnął się tajemniczo i wycedził :
— Tak. Przywiozłem szkło...
— Szkło? Jakie szkło? Poco mi ono?
8