1937 na 125 tysięcy ton. Co znaczy ta cytra, nawet dla jednego z wielkich producentów ropy, jakim jest Polska, dostatecznie chyba oświetli fakt, że produkcja nasza jest tylko czterokrotnie większa.
Estonia ma przytym olbrzymie możliwości dalszego rozwoju w tej dziedzinie. Naprzykład, gdyby całkowitą eksploatację złóż łupkowych rozłożyć na 200 lat, produkcja roczna sięgałaby pięciu milionów ton ropy, co z kolei dałoby zatrudnienie 125 tysiącom robotników, podczas gdy dziś pracuje ich zaledwie 4 tysiące.
Oczywiście nikt w Estonii nie marzy
0 jednostronnym rozwoju nowej gałęzi produkcji aż do tak niebywałych rozmiarów — lecz nawet stworzenie nowego warsztatu dla czterech tysięcy ludzi jest zdobyczą nielada, i to nietylko w skali gospodarstwa estońskiego; wszakże u nas walczymy uporczywie, i często bez rezultatu o pomniejszenie liczby bezrobotnych o każdą setkę. Estonia natomiast nie może poszczycić się tak, jak Finlandia, zupełnym brakiem bezrobocia — wykazuje coraz to malejącą cyfrę bezrobotnych: — w ciągu ostatnich lat ta liczba spadła z 91/* tysiąca w 1932 roku, na P/2 w 1935 r. Znaczna ilość rąk wchłonął ruch budowlany, którego rozmach i napięcie stanowi także ciekawą
1 piękną kartę ożywienia gospodarczego Estonii.
O stopniu zatrudnienia w budownictwie, jak też wogóle o ruchu inwestycyjnym, dałyby lepsze wyobrażenie zdjęcia fotograficzne nowych gmachów publicznych i budowli prywatnych, imponujących, nawet jak na warszawskie stosunki. Niestety, w braku telewizji, znów musimy posłużyć się cyframi. Otóż ilość osób, zatrudnionych w przemyśle budowlanym, wzrosła przeszło dwukrotnie w ciągu ostatnich dwóch lat, z 2Vi tys. osób w dniu 1.X.1934 roku, na blisko 5 tys. w tym samym dniu w 1936 r.
Dla ogólnej charakterystyki wystarczy zresztą zaznaczyć, że w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy ubiegłego roku, w przedsiębiorstwach handlowych i przemysłowych inwestowano kapitałów dwukrotnie więcej, niż łącznie w ciągu poprzednich siedmiu lat. Wynosi to w sumie ponad dziesięć milionów złotych. Ponieważ gros tego ruchu przypada na Tallinn, możemy stosunki w tym mieście porównać najlepiej z tym, co się dzieje u nas w Gdyni, z tą różnicą, że cała kwota pochodzi z kapitału i inicja-tywy prywatnej, oraz, że całe zaplecze tego portu jest mniejsze od naszego Pomorza.
Nic dziwnego, że ogólna stopa życiowa w tych warunkach znacznie się podniosła, że wszędzie widoczne są dowody wzrostu dobrobytu oraz zwiększenia spożycia. Estonia bowiem, wzorując się na Szwecji i Finlandii, zdąża tuż za nimi, na wielu polach wyprzedzając już dziś znacznie Polskę.
By nie używać gołosłownych określeń, sięgnijmy znów do cyfr. Otóż wydatek przeciętny na głowę ludności, z tytułu przywozu cukru z zagranicy, wynosi rocznie około 5 zł., a zwiększył się o 50%, w porównaniu ze stanem z przed trzech lat; odpowiada to spożyciu 25 kilogramów cukru rocznie na osobę, przy cenie przywozowej około 20 groszy za kilo. Tak wysokiej normy nie miała Polska nawet w okresie najlepszej konjunktury w najbogatszych dzielnicach zachodnich. Obecna nasza konsumcja cukru wynosi na zachodzie kraju połowę kon-sumcji estońskiej, a w województwach wschodnich zaledwie jedną piątą.
Spraw, będących u nas w szczególnym zaniedbaniu, lepiej wogóle nie poruszać, stwierdzimy więc jedynie pobieżnie, że jeśli chodzi o środki lokomocji — samochodów naprzykład, w stosunku do cyfry ludności, Estonia posiada trzy razy więcej niż Polska (Finlandia zresztą ma osiem razy więcej, Szwecja zaś przewyższa Polskę dwudziesto-pięciokrotnie); analogiczny stosunek zachodzi również przy porównaniu liczb rozpowszechnienia aparatów radiowych, lub telefonicznych.
Bardziej zastanowić nas musi fakt, że także w dziedzinie, która bynajmniej nie jest u nas zaniedbana, w zakresie spraw morskich, ustępujemy miejsca Estonii
21