106
MICHAŁ W1ERUSZ-KOWALSKI
koni przeznaczonych na sprzedaż. Potencjalny kupiec znajdzie tu około dwóch tysiący ofert, wraz ze zdjęciami koni i wszystkimi najważniejszymi informacjami. Jest to doskonałe rozwiązanie, ponieważ pismo utrzymuje się dzięki ogromnej liczbie ogłoszeń i reklamodawców, ma także zyski ze sprzedaży samej publikacji. Na koniec trzeba nadmienić, iż sukces „Pfer-demarkt” w Niemczech i Europie przypisać należy wysokiemu poziomowi jeździectwa, a szczególnie hodowli w tym kraju. Stąd duża elastyczność rynku kupna i sprzedaży koni, rozwijająca jednocześnie popyt na pisma hipiczne, a co za tym idzie - stymulująca i wzbogacająca rynek reklamowy w tej branży.
Kolejnym, niepospolitym pismem jest „Eąuus les Chevaux”, międzynarodowy magazyn sztuki i kultury jeździeckiej, wydawany w Paryżu przez Editions Henri IV. Owa „perła” wśród hipicznych czasopism nie zawiera żadnych drobnych ogłoszeń przecinających treść, jedynie całostronicowe, piękne i pełne artyzmu reklamy. Ich zleceniowcami są banki, salony jubilerskie, firmy produkujące eleganckie i drogie zegarki, wielkie perfumerie, słynni producenci szampana. I tak właśnie twórcy „Eąuusa les Chevaux”, kierując się francuskim uwielbieniem piękna, z powodzeniem stworzyli collage artyzmu i reklamy.
Podobnym do wyżej przedstawionego jest trzeci „rodzynek” - szwajcarski „Le Cavalier Romand”, przy którym zaryzykować można stwierdzenie, iż jest to pismo dla elit. Wskazują na to ogromne, drogie reklamy, zachwalające towary „z wyższej półki”, dostępne dla bogatych konsumentów. Magazyn ten umieszcza przede wszystkim reklamy szwajcarskich symboli - wielu banków oraz ekskluzywnych zegarków. Większość całostronicowych reklam w tej publikacji należy również do agencji nieruchomości, instytucji handlowych i finansowych, agencji ubezpieczeniowych i producentów cygar. Często stosowana jest w tym miesięczniku perswazyjna technika „publiczności odziedziczonej” - gros mniejszych reklam np. winiarni, biżuterii, dołączanych jest do artykułów prasowych. Ponadto w „Le Cavalier Romand” stosuje się technikę odwołania do wzorca pożądanego, wspierając niejako reklamowany towar wizerunkiem sławnej osoby - są to głównie utytułowani zawodnicy, mistrzowie sportu jeździeckiego: Isabel Werth, Anky van Grunsven czy Blyth Tait.
Warto w tym przeglądzie rynku reklamowego pism hipicznych zajrzeć również do „Al-Adiyat”, oficjalnego pisma wyścigów konnych w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. 60% nakładu trafia do Arabów, a 40% do Europy i Ameryki Północnej. Dlatego też w każdym numerze pisma ta sama reklama drukowana jest dwukrotnie, najpierw w języku angielskim, w części angielskiej magazynu, a potem na jego dalszych stronach w języku arabskim. Zaskakująca w tej publikacji jest różnorodność reklam, czytelnik bowiem znajdzie tu teksty promujące najsłynniejsze marki samochodów (Toyota, Nissan, Jeep, Honda), sprzęt audio-wizulany (Sanyo, Panasonic, Toshiba, Technics), karty kredytowe (Master Card, Visa, Euro-cards), olej samochodowy (Castrol), opony samochodowe (Michelin), banki. Propozycji produktów hipologicznych jest tu zaledwie kilka i należą one do wielkich koncernów farmaceutycznych produkujących leki weterynaryjne. Reklamy w „Al-Adiyat” są bardzo duże, zwykle zajmują pół strony, przez co łatwo je zauważyć, zawsze kolorowe i opatrzone zdjęciami reklamowanych produktów. Taka reklama ma rzeczywiście pokaźne rozmiary, zważywszy, że pismo jest formatu A-3. Biorąc pod uwagę ogromne nakłady finansowe czynione przez Arabów na rynku wyścigów konnych, nie należy się dziwić, że pisma wyścigowe mają w tym kraju tak wysoką pozycję w przemyśle wydawniczym, a jednocześnie tak ogromny zasięg na rynku reklamowym.