Nabór i zbiórka ponaborowa zostały przygotowane prze Piotrka. Mimo że (nabór w szczególności) zostały przygotowane bardzo dobrze zakończyły się klapą. Podaję więc głównie dla przestrogi i dla kronikarskiego opisu naszych zmagań.
Dyrekcja zgodziła się na zajęcie korytarzy na rzerwach i wchodzenie na lekcję, żeby poiformować uczniów o imprezie. Nabór odbywał się równolegle z naborem dziewczyn z „Puszczy”.
Naborem kierował Taboret i był na prawdę fajnie przygotowany. Każdy uczeń dostawał formularz zadań detektywistycznych. Zadania te można było wykonywać na przerwach. Były też rozdawanie koerty z informacjami dla rodziców. Do zadań należało:
• pobieranie odcisków palców (przy pomocy mąki i taśmy klejącej)
• pobieranie odcisków palców (przy pomocy atramentu)
• rozpoznawanie pyłków roślin pod mikroskopem,
• odnalezienie osoby z butem, którego odcisk był zadany,
• odnalezienie sztandaru harcerskiego w szkole (wisiał pod sztandarem szkoły)
• i chyba jeszcze jakieś zadanie, którego nie pamiętam.
Było też napisane, że prawidłowe wyniki zostaną podane wtedy a wtedy (zbiórka ponaborowa) i będą nagrody. Nabór uzupełniały plakaty przygotowane przez „Puszczę”.
Nabór przebiegł zgodnie z planem i zainteresowanie zadaniami nie było wcale małe (acz spodziewaliśmy się większego...).
Następnego dnia miała się odbyć zbiórka ponaborowa. Taboret ją planował. Miała polegać po pierwsze na podsumowaniu zabawy naborowej, a po drugie na grze (zadaniu detektywistycznym). Zadanie było następujące. Trzeba było odnaleźć zagubione dziecko. Dziecko nagrało trasę, którą przeszło na pocztę głosową swojej mamy, więc nasze biuro detektywistyczzne dysponowało słownym, niezbyt dokładnym opisem trasy. Trasę tę mieliśmy przejść zespołami, aby znaleźć na miejscu informację (bodajże od policji), że już wszystko ok. Tam mieliśmy zagrać w miejską mutację gry w dwa proporce.
Po pierwsze okazało się, że nabór nie przyniósł żadnego rezultatu - nikt nowy nie pojawił się na zbiórce, co automatycznie położyło jej część. Po drugie Taboret wziął klucze do małej sali gimnastycznej, żeby wszyscy mogli tam zostawić plecaki i spokojnie odsłuchać tekstu z kasety. Reakcją dzieci było oczywiście rzucenie się na sprzęt. Wyruszyliśmy w dwóch grupach, ale idąc różnymi trasami minęliśmy się i nie spotkaliśmy na końcowym punkcie, co spowodowało porażkę w kwestii gry w dwa proporce. Jakby tego było mało, wszystkim nagle chciało się pić i zaczęli marudzić z tego powodu. Podsumowując: totalna klapa.
Po zbiórce wróciliśmy do domu trochę załamani. Ja żeby jakoś to odepchnąć i przekuć na rzeczy konstruktywne stworzyłem następujący tekst, który choć może trochę przesadzony, dobrze oddaje ówczesną naszą sytuację.
Wnioski z poprzedniej zbiórki (8 wrzesień) - warto spisać by się nie ulotniły.
• dzieci nieskatowane to dzieci złe,
• wniosek: katujemy dzieci na początku każdej zbiórki, bo dopiero wtedy można z nimi pracować,
• trzeba wypracować jakąś formę zwracania uwagi i uspokajania (ale jak?),
17