ŚWIADKOWIE HISTORII
dzienników tylko, to — że widziano tam Japończyków. Podobno istotnie artyleria japońska jest pod Warszawą.
27. X.
W tych dniach wyjeżdża Młynarski do Ameryki, spróbuję przez niego wysłać listy do Was — a także przez Norwegię. Kraków dość jest pusty i zaczyna robić się nudny. Był dziś u mnie Strzeżow-ski. Klnie teraz na Legiony. Ciekaw jestem, co teraz zrobią Endecy i Podolacy, którzy zaczynają N.K.N., a zwłaszcza socjalistom zarzucać prusofilstwo. W ogóle bagienko ... ludzie z obu stron nie dorośli do sytuacji. Mam teraz dosyć dużo do roboty, przeniosłem się na II piętro, bo nasze biuro prawie zwinięte, nawet meble powy-nosili, zresztą nigdy nikogo tam nie ma.
Wczoraj wieczór byłem z Wujkiem Rudkiem na stacji, by zobaczyć transport jeńców. Było ich 1 200 i 18 oficerów, wzięci nad Sanem. Chłopy rosłe z Kurskiej i Czernichowskiej guberni, dosyć byli weseli. Było między nimi trochę Polaków, z Łodzi, z Warszawy, z Płockiego. Rozmawialiśmy z nimi chwilę, na ogół zadowoleni, jeden mówi: teraz to za każdym Kozakiem Austriacy łapią Polaka lub Żyda. Żyd poddaje się ze strachu, a Polak dla idei.
28. X.
Dostałem dzisiaj fatalną wiadomość; Bronek Hełczyński zginął koło Radomia w 3-dniowej bitwie, w dniach ostatnich. Może to jeszcze się nie sprawdzi i to mnie trochę pociesza, ale pewno tak, bo przywiózł to ranny oficer dowodzący jego plutonem. Nie wiem dlaczego, ale koniecznie odradzałem mu, gdy 2 tygodnie temu tam wracał, mógł tu jakiś czas zostać, chciano posłać do P.O.N.53 w Królestwie by organizował — nie chciał, choć tam sam mi mówił, że się nie pali do Legionu. Wrócił jednak na stanowisko. Nie mogę się pogodzić z myślą, że go nie ma. Był to najlepszy, najszlachetniejszy chłopak jakiego znałem, dusza jak kryształ. On mi był najbliższy usposobieniem i sposobem myślenia ze wszystkich kolegów z pracy uniwersyteckiej, ceniłem go najwięcej jako charakter, podziwiałem zawsze jego prostolinijne postępowanie, szczerość i spokój, zimną krew, jakie go cechowały — Jak gdybym tracił brata, a jeszcze niewiele dni temu, chodził do mnie, wesół, spokojny — żal.
« Polska Organizacja Narodowa (PON), powstała we wrześniu 1914 r. na terenie zdobytego przez wojska bloku centralnego Królestwa, początkowo jako odpowiednik N.K.N., później jako organizacja wojskowa (główni działacze M. Sokolnicki i F. Jodko-Narkiewicz). W grudniu 1914 r. włączona do N.K.N.
I
1208