ZBIGNIEW ŹAKIEWICZ
Obok zakład dla dzieci upośledzonych od urodzenia. Siostry zakonne wśród spotworniałych kształtów, przerażających, bo dziecięcych. Ten zakład i te dzieci i zakonnice pod wysokimi drzewami stuletniego parku wydały się mi rzeczywistym fragmentem rontu. Tu walka nie ustaje ani na chwilę. My odwracamy wstydliwie oczy, gdy one (zakonnice) chcą patrzeć z miłością.
W nocy śniłem, że pocałował mnie w usta mój Anioł Stróż. Przedtem płakałem: czyż swą upartą wiarą (nie głęboką lecz tylko upartą) nie zasłużyłem na to, aby Bóg był ze mną? I wtedy on pocałował mnie w usta i rzekł coś w rodzaju: „ Nie płacz, niemądry, przecież zawsze jestem (będę) z tobą...” Później śniłem wojnę, aresztowania.
POWRÓT Z WAKACJI
które spędziłem w K. Tam trzy przeżycia. Proza Bernarda Sztajnerta (Młodość Bundery, Ulica Wilcza) — motyw obcości, wspaniała wyobraźnia, zbyt jednak duży natłok szczegółów, czy może brak jednej duchowej dominanty. Na pewno w tym kreacjonizmie przemieniającym rzeczy, widzącym ich kruchość i niepewność, w tej względności jest coś semickiego. Tak prawdziwej książki o Łodzi nie czytałem jeszcze. Następnie, proza Borowskiego, którego dopiero teraz poznałem. Stąd zapewne swą genealogię wywodzą nasi młodzi wściekli w rodzaju Iredyń-skiego. Fascynuje dokumentalność i przeraża minimalizm tej prozy, który wynika ze zredukowania — strasznego! — świata Borowskiego. Były tylko dwie drogi: albo heroizm na miarę Kolbego, albo przerwanie i „naga skóra”. (Tadek) — Wielki Cwaniak wplątany w Apokalipsę. Czy może Cwaniak, którego zrodziła Apokalipsa.
I trzecie przeżycie to studiowanie albumu astronomicznego prof. Rybki. Przeraża niewyobrażalna mnogość form światów, które właściwie z naszego europejskiego, pragmatycznego punktu widzenia (i sposobu myślenia) do niczego nie służą! Oprócz tego: światy we Wszechświecie to coś konkretnego, gdy tymczasem my chcąc ująć myślą pojmujemy to jako pewną umowność światów (Galaktyki, Supergalaktyki, Wszechświat). I w ogóle cały język astronomii to abstrakcja.
Myśl: czy astronomowie wariują? Druga myśl: czy astronomowie są religijni, albo przynajmniej — nastawieni transcendentnie? Inaczej wszystko staje się kiepskim żartem i czymś tak bezlitosnym, że należałoby natychmiast skończyć ze sobą.
%
1128