ALEKSANDER BIRKENMAJER: W SPRAWIE BIBLJOTEKI
NARODOWEJ
Sprawa polskiej bibljoteki narodowej ma już swoją historję i to blisko dwóchsetletnią; nie będziemy się tu jednak przy tej historji zatrzymywali; nie interesują nas w tej chwili plany Załuskiego, Ossolińskiego, Estreichera — chcemy mówić jedynie o tej Bibljotece Narodowej, jaką się planuje i po części tworzy od czasu odrodzenia państwa polskiego. Założenie takiej Bibljoteki Narodowej, z siedzibą w Warszawie, jest już oddawna w zasadzie postanowione i kredyty na ten cel widnieją w Preliminarzach budżetowych Rzeczypospolitej Polskiej od 1-go lipca 1919 r. poczynając. Równolegle gromadzi się także materjał książkowy dla tej bibljoteki. Jeżeli mimo to nie została ona dotąd uruchomiona, to składa się na to cały szereg przyczyn. Główną bodaj przeszkodą są trudności lokalowe, a po części i personalne. Te nie tu miejsce roztrząsać szczegółowo; wystarczy zaznaczyć, że końcowe wnioski niniejszego referatu zmierzają, przynajmniej pośrednio, do wskazania drogi, jaka mogłaby usunąć także i te przeszkody. Ale przedewszystkiem zastanowimy się nad dwiema sprawami, które więcej niż inne nadają się do publicznej dyskusji: nad potrzebą niezwłocznego uruchomienia Bibljoteki Narodowej oraz nad programem jej pracy na lata najbliższe.
Że Polsce, podobnie jak każdemu innemu kulturalnemu narodowi, potrzebne jest istnienie księgozbioru, któryby z jednej strony zamykał w sobie pomniki dotychczasowego jej dorobku na polu piśmiennictwa, te przedewszystkiem, które zostały utrwalone w druku, a z drugiej gromadził bieżącą jej produkcję wydawniczą, jedno i drugie w tym stopniu kompletności, jaki tylko jest do osiągnięcia możliwy — jest to rzecz chyba
1 Artykuł niniejszy pomyślany był pierwotnie jako referat na zjazd bibljotekarski, który się miał odbyć we Lwowie w grudniu b. r. Wobec odłożenia zjazdu do roku przyszłego, postanowiła redakcja Przeglądu Bibliotecznego referat ten ogłosić drukiem już teraz, ze względu na aktualność poruszonych w nim zagadnień.