W SPRAWIE B1BLJ0TEKI NARODOWEJ 37
Czy jednak polska Bibljoteka Narodowa będzie mogła od-razu wstąpić w ich ślady? Czy uzyska odpowiednią na to dotację? Rzecz wydaje mi się wątpliwa; zrozumienie dla potrzeb kulturalnych jest w naszem społeczeństwie niestety jeszcze za małe na to, żeby można było żywić zbyt wielkie pod tym względem nadzieje. Dlatego wydaje mi się, że i tutaj bezpieczniej będzie postępować etapami. Nie liczyć zgóry na to, że Bibljoteka Narodowa zostanie odrazu tak hojnie wyposażona, by także w zakresie działu obcego wybić się na pierwsze miejsce wśród polskich bibljotek państwowych, a tern spieszniej uciec się zato do drugiego środka, jaki może ułatwić nabywanie kosztownych dzieł przez nasze bibljoteki i wogóle posłużyć do podniesienia ich pod względem jakościowym. Tym środkiem jest racjonalne zorganizowanie współpracy między niemi, na za-zadzie ich specjalizacji. Jest to myśl nie nowa, nawet na gruncie polskim, i rozwinięcie jej znaleźć można w artykule Dyr. Kun-tzego z r. 1919 (str. 511—512); ale z żalem przychodzi stwierdzić, że myśl ta dotychczas nie została u nas wprowadzona w czyn. Wszystkie nasze dyskusje na temat «państwowej polityki bibljotecznej® zdawały się zapominać o tern, że jest to bodaj centralne tej polityki zagadnienie, że bez koordynacji sposobu narastania naszych głównych bibljotek państwowych mamy właściwie do czynienia z «anarchją», a nie «polityką» bibljoteczną w państwie. Stworzenie Bibljoteki Narodowej powinno wreszcie położyć kres tej anarchji. A więc, mówiąc konkretnie, pomiędzy Bibljoteką Narodową i bibljotekami pięciu polskich uniwersytetów państwowych powinno nastąpić porozumienie co do tego, jakie zakresy nauki i piśmiennictwa będą «specjalnością» każdego z tych księgozbiorów; te działy powinny być w każdym z nich systematycznie uzupełniane i pomnażane, aż do dzieł kosztownych lecz posuwających naukę naprzód włącznie, gdy tymczasem przyrosty innych działów winny się ograniczyć do takich publikacyj zagranicznych, bez których żadna większa bibljoteka obejść się nie może. Tylko tą drogą można osiągnąć względną «samowystarczalność® naszego państwowego aparatu bibljotecznego, t. j. to, by nasze księgozbiory państwowe były w możności zaspokoić wszystkie słuszne życzenia swych czytelników, jak najmniej odwołując się do pomocy obcych bibljotek. A taka «samowystarczalność® naszych bibljotek to jest wła-