mimo woli stało się kompanijnymi „ofermami”. Ukoronowaniem nieodpowiedniego traktowania studentów na obozie wojskowym (poligonie) w Ciborzu w 1956 r. była samobójcza śmierć kol. Jurka Wagnera podczas strzelania z pistoletu na strzelnicy. Ten smutny fakt poruszył trochę sumienia przełożonych, w wyniku czego podejście do studentów zmieniło się na lepsze. Studium Wojskowe przy WSR we Wrocławiu było tak ważną instytucją, iż na Uczelni mówiło się, że to Uczelnia jest przy Studium Wojskowym, a nie odwrotnie. Pewnym potwierdzeniem tego faktu była konieczność powtarzania roku przez kilku kolegów z III r. studiów cofniętych na II rok (nasz rocznik). Nawet wyjazd w tej sprawie do ówczesnego Ministra Obrony Narodowej nie poskutkował i repetować trzeba było. Zaskoczeniem dla wielu kolegów 9 kompanii studium (był nią nasz rocznik) było odkrycie w miesiącu październiku (gdy starsze lata rozpoczęły rok akademicki), że nasz dowódca kompanii i jego zastępca to nie zawodowi oficerowie, lecz studenci starszych lat studiów na Wydz. Weterynaryjnym. Niełatwo też było wytrzymać na wykładach, pogadankach i wspomnieniach kierownika Studium omawiającego w kółko walki na Wale Pomorskim.
Drugim przedmiotem, który zabrał nam bezproduktywnie sporo cennego czasu, były wykłady i ćwiczenia z podstaw marksizmu i leninizmu. Treści przedmiotu to kompilacja wiadomości o Polsce i świecie współczesnym, elementy materializmu historycznego i dialektycznego oraz streszczenia dzieła J. Stalina: Historia Wszech-związkowej Komunistycznej Partii (Bolszewików). Tyle samo pożytku wynieśliśmy z nauczania ekonomii politycznej na III r. studiów. Ekonomię socjalizmu obserwowaliśmy na co dzień. Możliwości intelektualne i propagandowe wykładowcy ekonomii politycznej poznaliśmy, gdy na sali nr 5 uzasadniał zebranym nauczycielom akademickim i studentom zalety wprowadzenia w 1953 r. podwyżki cen na wszystkie towary. To, że wszyscy zebrani mieli mocno pospuszczane głowy, wykładowcę nie deprymowało.
W pierwszej połowie 1955 r. minęła połowa okresu naszych studiów. Z tej to okazji zorganizowane zostały tzw. połowinki, czyli ubaw studencki w jednym z lokali w mieście. Z końcem III r. studiów, ku naszej uciesze, skończyły się przedmioty ideologiczne. W okresie wakacji studenci po raz pierwszy zetknęli się z prawdziwą weterynarią, odbywając miesięczną praktykę w lecznicach dla zwierząt.
Praktyki wakacyjne po I r. studiów (tzw. rolna) i po II r. (tzw. hodowlana) nie miały ścisłego związku z weterynarią. Dla tych co pochodzili z miasta, umożliwiała ona zapoznanie się z produkcją rolną i hodowlaną. Z początkiem IV r. studiów rozpoczęła się realizacja przedmiotów klinicznych odzwierciedlających prawdziwą weterynarię.
Na wiosnę 1956 r. czekaliśmy z utęsknieniem na kolejne numery studenckiego czasopisma „Po prostu”. Ukazujące się w nim artykuły były coraz śmielsze, naprawdę chciało się je czytać. Zaczęliśmy mieć nadzieję na zbliżającą się odwilż polityczną. Po rozjechaniu się do domów na wakacje słuchaliśmy z nadzieją wiadomości o „Poznańskim Czerwcu”. Ci z nas, którzy odbywali szkolenie w Studium Wojskowym, udali się na poligon wojskowy do Ciborza. Po powrocie na Uczelnię staliśmy się stu-