kładów pracy. Dbał o to dyrektor Wciślik, dla którego park był oczkiem w głowie i obiektem działalności pozalekcyjnej. Pomagał mu w tym kierownik internatu pan J. Grabski, który nie znosił zachwaszczonych alejek. Współdziałał J. Kłoda. E. Sokół, E. Olszewski, H. Pawlęea, S. Pictruski.
To tutaj przychodzili odwiedzający park i wracający z zajęć w gospodarstwie uczniowie. Cień starych jesionów, źródlana woda przynosiły ochłodę i orzeźwienie. Z tarasu rozciągał się widok aź po Sandomierz. Oś widokową wyznaczał)' dwie duże równoległe alejki, biegnące od podstawy skarpy aź po granicę z polem uprawnym.
Perspektywę zamykała dorodna lipa. ukształtowana ogrodniczo. Po obydwu stronach alejek porastał luźno starodrzew. Dorodne dęby, wiązy, buki, lipy i jesiony dorastały do 30 m. Dróżka po lewej stronie prowadziła do sadu i szkółki, gdzie gospodarzami byli znakomici ogrodnicy: Tadeusz Słomka i Michał Stępień.
Nikt z uczniów nie mógł przejść obojętnie obok pryzmy różnych odmian jabłek i gruszek, usytuowanej w centralnym punkcie sadu obok szopy gospodarczej. Dróżka prawa łączyła park poprzez aleję brzozową z gospodarstwem Wymysłów i obok stylowego spichlerza (o walorach zabytkowych) przechodziła w aleję lipową, prowadzącą do Zakrzowa. Z alei brzozowej pozostały nieliczne okazy, natomiast w alei lipowej bronią się resztki starych drzew przed degradującym ją osiedlem Dzików.
Centrum gospodarstwa stanowiły, odbudowane po wojnie: obora, chlewnia. budynek rządcówki, gdzie zawiadywał całością niepowtarzalny kierownik pan Stanisław Wesoliński wraz ze swą prawą ręką panem Franciszkiem Mortką, wzorem solidności, pracowitości i karności, pamiętającym stado dzikowskie i panujący w obiekcie porządek.
Katastrofa przyszła niespodziewanie: 23 lipca 1958 r. od strony północno-zachodniej. Na park runął z niezwykłą siłą huragan, kładąc pokotem ok.
80% starodrzewia. Siady uszkodzeń widoczne są po dziś dzień. Także dolne piętra parku zmieniły skład florystyczny. Rozpoczęła się w wyrąbanym parku inwazja chwastów.
Rychło przystąpiono do jego odbudowy. Za uzyskane za drewno pieniądze zakupiono materiał szkółkarski (głównie ze szkółek leśnych). Nasadzono także topolę oraz robinię, jako gatunki szybko rosnące. Wkrótce szkody w drzewostanie wvwołałv zmianv w zwarciu skupin i statyce drzew oraz cho-robę wiązów, które wyginęły. Zginął wjen sposób wspaniały okaz wiązu z pamiątkowym krzyżem.
Czasy świetności parku minęły niestety bezpowrotnie.
Tym, czym był park dla uczniów szkoły w roawoju ich osobowości i zainteresowań, tym stał się dla odwiedzających par Iw mieszkańców miasta w ich