282
Wspomnienia
asystentów i adiunktów dość liczne grono zapaleńców, choć wykruszone przez okres wojenny, chcące rozwijać oryginalne badania a równocześnie rywalizujące ze sobą. Nie mogąc ich wszystkich przenieść do Warszawy utworzy! sieć pracowni pozawarszawskich. M. Klimaszewskiemu i R. Galonowi zaproponował powołanie Pracowni Geomorfologii i Hydrografii (Gór i Wyżyn w Krakowie oraz Niżu w Toruniu). J. Dylik utworzył w Lodzi Pracownię Geomorfologii Peryglacjalnej, we Wrocławiu powstała Pracownia Historii Geografii pod kierunkiem B. Olszewicza, a w Lublinie Pracownia Mapy Użytkowania Ziemi F. Uhorczaka. W stolicy, obok kilku Zakładów z zakresu geografii ekonomicznej i klimatologii, powołana została również Pracownia Geografii Jezior pod kierunkiem J. Kondrackiego.
W listopadzie 1953 r. rozpoczęła działalność krakowska pracownia na razie z jednym asystentem. Wcześniej Profesor Klimaszewski poprosi! mnie do gabinetu i zapyta! czy wolę pracować w Katedrze UJ (miałem podobno zacięcie dydaktyczne), czy w powstającej placówce, która miała przejąć kierowanie szczegółowym kartowaniem geomorfologicznym i hydrograficznym, prowadzonym dotychczas przez katedry uczelniane, w którym nasz rocznik uczestniczy! już od 1951 roku. Obawiąc się kolizji ze starszymi kolegami i lubiąc wędrówkę nowymi drogami wybrałem to drugie. I tak zaczęła się moja przygoda życia z Instututem Geografii PAN.
Pierwsze 2-3 lata nie były łatwe. Co roku Pracownia rozrastała się o jedną osobę, mnie od początku przypadło w udziale organizowanie badań terenowych w obszarach ważnych dla gospodarki: dorzecze górnego Sanu, GOP; opieka nad kartowaniem geomorfologicznym w południowej Polsce i częste wyjazdy do Warszawy, aby „wywalczyć” dla Pracowni Krakowskiej, a to maszynę do pisania, a to busole z demobilu, a to lepszą kalkę czy tusze do kreślenia... Czasy były trudne. Prawą ręką Dyrektora był jego asystent jeszcze z okresu krakowskiego mgr Bogodar Winid - pełnił obowiązki sekretarza naukowego, dbał o pieniądze, meble, sprzęt naukowy, bibliotekę, zbiory kartograficzne, a także
0 dyscyplinę pracy... Będąc w pierwszych latach Instytutu jeszcze stanu wolnego, mieszkał na poddaszu Pałacu Czetwertyńskich, który stal się równolegle siedzibą Instytutu Geografii UW i Instytutu Geografii PAN. Już od ?” rano krążył po Instytucie i był praktycznie nieuchwytny. Wyrazi! zgodę, abym sprawy Pracowni Krakowskiej załatwiał z nim o świcie w jego pokoju na poddaszu. Nocny pociąg wlokący się z Krakowa 6-7 godzin docierał do Warszawy między 5"" a 6"* rano. Zimową porą przed świtem około 6’" zjawiałem się na Krakowskim Przedmieściu 30, zaspany p. Dubiński otwierał mi drzwi i zawsze kolo 7" rano można było coś wytargować, gdy gospodarz w bieliźnie biega! po pokoju gestykulując i zarzekając się, że to już ostatni w tym roku instrument dla Krakowa...
Tymczasem Profesor Leszczycki rozpoczął walkę o pozycję polskiej geografii w kraju
1 na świecie. Nie były to lata łatwe, wszak Instytut rozpoczął działalność w latach stalinowskiego terroru. Aby utrzymać placówkę, Leszczycki przyłączył się (czy musiał?) do propagowania marksistowskiej geografii. Z perspektywy czasu mam wątpliwości czy robi! to szczerze, bo nigdy nie dopuścił, aby geografowie radzieccy z J.P Gierasimowem na czele wytyczali ścieżki polskiej geografii, tak jak czynili to z geografią czechosłowacką, bułgarską czy NRD-owską. Sprawy te nie dotyczyły badań fizycznogeograficznych