oznaczać obniżenia poziomu i braku kontroli. Takie problemy leżały czasem u podstaw kontrowersji (nie chcę ich nazywać konfliktami) w relacjach z niektórymi rektorami poważnych uczelni; niektóre z tych konfliktów okazywały się jednak — po pewnym, z reguły niedługim czasie — pozorne.
Jaki jest Pana stosunek do stanowiska Prezydium PAN i Prezydium KRASP w sprawie proponowanych zmian w systemie organizacji finansowania badań naukowych w Polsce z 9 kwietnia 2002 r., w którym postulują przekształcenie KBN w Ministerstwo Nauki i utworzenie Rady Nauki Polskiej?
— Jest on dość ambiwalentny, bo w tej chwili mamy do czynienia z bardzo ogólnym sformułowaniem. I tak naprawdę, gdyby brać pod uwagę wszystko, co działo się na wspólnym posiedzeniu wspomnianych przez Panią gremiów, to trzeba powiedzieć, iż było ono poświęcone dwóm aspektom tej sprawy. Po pierwsze finansowania. Przedstawione przez KBN propozycje uaktywnienia działań świata nauki w tej sprawie uważam za bardzo cenne i celowe. Trzeba zastosować się do tych sugestii, zwłaszcza że chodziło tutaj także o finansowanie pozabudżetowe. Druga, dotycząca organizacji, a więc ewentualnego powołania ministerstwa nauki, jest zarysowana bardzo ogólnie. Trzeba sobie zdawać sprawę, że w tym schemacie znika część KBN pochodząca z wyboru, a w to miejsce powstaje coś, co ma się nazywać Radą Nauki Polskiej. Kluczową sprawą staje się określenie sposobu powoływania tego ciała. Trudno w tej chwili mówić o tym jednoznacznie, projekt ustawy będzie opiniowany przez RG. Zmiany są niewątpliwie potrzebne, również w odniesieniu do szcze-
Polskie uczelnie muszą odnaleźć się w sytuacji szybkiego „umiędzynarodowienia" studiów.
Współpraca uczonych i nauczycieli akademickich jest chyba na zadowalającym poziomie. Najistotniejszym wyzwaniem jest konieczność
zwiększenia wymiany studentów z uczelniami
zagranicznymi.
gółów dotyczących kategoryzacji i oceny parametrycznej. Powtórzę jednak: jest jeszcze za wcześnie, by można w tej sprawie wypowiadać się w sposób jednoznaczny i szczegółowy.
Dyskutowane ostatnio zmiany w „Ustawie
0 tytule naukowym i stopniach naukowych”
— to korekty nieznaczne, w środowisku nadal trwają dyskusje dotyczące habilitacji czy propozycji okresowego zatrudniania pracowników naukowych. Krytycznie ocenia się struktury awansu zawodowego w uczelniach wyższych. Jakie jest Pana zdanie w tych sprawach?
— Można i trzeba pewne działania przyspieszyć. Nawet w ramach istniejących przepisów pewne zmiany dadzą się wprowadzić. Osobiście opowiadałbym się za korektą przepisu, który wymienia warunki awansu naukowego. Uważam, że tytuł profesorski czy habilitację powinno się otrzymywać za całość dorobku, a nie za osiągnięcia po ostatnim awansie. Jestem w szczególności zdania, że po wspaniałej habilitacji można by szybko przyznawać tytuł profesorski. Nie jestem zwolennikiem zmian rewolucyjnych, sądzę jednak, że trochę inaczej rozłożone akcenty mogłyby w sposób istotny poprawić sytuację.
Jak ocenia Pan strukturę szkolnictwa wyższego w Polsce, czy odpowiada ona wyzwaniom przyszłości?
— To temat - rzeka. Jest np. mnóstwo zagadnień związanych z tym, że obecnie nie w pełni panujemy nawet nad terminologią. Można uzyskać zawodowy tytuł inżyniera
1 licencjata w szkole zawodowej, jednocześnie tytuł licencjata jest przyznawany po 3 latach studiów magisterskich i wcale nie musi to być kształcenie zawodowe. Dla Rady jest to jeden z problemów strategicznych. W tej chwili wolałbym się na ten temat nie wypowiadać, bo mogłoby to być fragmentaryczne i mylące.
Jaki model szkoły wyższej odpowiada najlepiej wyzwaniom współczesności? Jakie tradycyjne