strukturę całego społeczeństwa, wywołując stres spowodowany nadmiarem bodźców, których nie można przyswoić, zintegrować z psychiką” i w tym kontekście postawił dramatyczne pytanie: „Czy w nowej rzeczywistości technologicznej można ocalić resztki indywidualności i osobowości''”
Z coraz szerszym wykorzystywaniem multimediów wiąże się jeden z istotniejszych dylematów współczesnej edukacji — nie tylko tej wspieranej komputerowo — jakim jest tocząca się potężna, a często nieuświadamiana walka pomiędzy kulturą słowa drukowanego a kulturą obrazu. Wprawdzie w ostatnim raporcie edukacyjnym przygotowanym pod kierunkiem ]acquesa Delorsa pt. Edukacja — jest w niej ukryty skarb autorzy zaznaczają, że „rozwój technologii nie odbywa się wcale ze szkodą dla słowa pisanego, lecz przywraca jemu zasadniczą rolę i książka, chociaż nie jest już jedynym środkiem dydaktycznym, zajmuje nadal centralne miejsce”, obserwujemy jednak tendencje odwrotne. Współczesny uczeń coraz rzadziej sięgając po książkę i jednocześnie coraz częściej oglądając telewizję i czerpiąc informacje z internetu bądź. programów multimedialnych, stopniowo przekształca się z homo sapiens w homo yidens — człowieka postrzegającego świat wyłącznie przy pomocy obrazów, wykreowanych przez specjalistów od marketingu, reklamy i informacji. Nauczyciel musi mieć świadomość, że wprawdzie „jeden obraz wart jest tysiąca słów”, ale przecież nie wszystkie pojęcia można przekazać przy jego pomoc)'. Są bowiem słowa, których nie sposób zastąpić nawet tysiącem obrazów'. Przykładami tego mogą być: wyznanie uczucia, oznajmienie diagnozy ciężkiej choroby, czy przekazanie informacji o śmierci bliskiej osoby. Słusznie zatem zauważa ks. Adam Boniecki, że „widzieć nie oznacza rozumieć, a poznanie poprzez pojęcia idzie znacznie dalej niż to, co widzialne”. Zachodzi więc poważna obawa, czy ze słownictwa młodego czło-
Bardzo ważnym zadaniem nauczyciela jest zatem stopniowe budowanie dojrzałości informacyjnej ucznia, rozumianej jako umiejętność nie tylko wyszukiwania, ale przede wszystkim selekcjonowania i hierar-chizowania informacji. Zagadnienie to ściśle wigie się z kształtowaniem u wychowanków odpowiedniego systemu wartości.
wieka nie znikną takie pojęcia abstrakcyjne, jak patriotyzm, sprawiedliwość, dobro itp. Dla nauczyciela jest to problem zachowania odpowiedniej proporcji pomiędzy pracą z podręcznikiem, czy szerzej — z książką, a programami multimedialnymi oraz internetem. W znakomitej książce Krzemowe remedium Clifford Stoli, cytując wypowiedź Da-vida Gelerntera, profesora matematyki z Yale, ostrzega bezkrytycznych entuzjastów', iż „multimedialne cukierki gwarantują, że dzieci skrzywią się z obrzydzeniem, gdy dostaną do przeczytania książkę pozbawioną słodyczy. Sprawiają, że zadrukowane strony wydają im się jeszcze bardziej nudne niż kiedyś”. Zw'raca też uwagę, iż „zamiana książek w hipertekstowe produkty zachęca czytelników do ignorowania tego, co najważniejsze — treści”.
Zbyt duży i niekontrolowany kontakt ucznia z hipermedialnymi strukturami informacyjnymi prowadzi często do elektronicznego encyklopedyzmu, nadmiaru niepotrzebnych informacji i zaniedbywania tego, co w' dydaktyce najistotniejsze: refleksyjnego przekształcania wyselekcjonowanych informacji wf wiedzę, a w dalszej konsekwencji kształcenia ku mądrości. Jest to poważny problem, gdyż czasy współczesne — okres transformacji od społeczeństwa industrialnego do informacyjnego — charakteryzują się ilościową dominacją informacji. Coraz więcej znaków zawiera w sobie coraz mniej znaczeń.
Wspomniany już. C. Stoli w' pełni zasadnie przestrzega przed wychowywaniem uczniów' na kolekcjonerów informacji. Ogromnym wyzwaniem dla dydaktyków', wychowawców i rodziców'jest zatem przygotowanie swoich wychowanków do racjonalnego korzystania z informacyjnej wolności i obfitości oraz czynienia w' jej ramach trafnych i mądrych wyborów'.
Problem zachowania odpowiedniej proporcji pomiędzy pracą z książką a multimediami sprowadza się w' gruncie rzeczy do pytania o to, czy lepiej aby źródłem informacji dla ucznia były struktury linearne, czy też. hipermedialne. Otóż dostrzegając bogate możliwości programów' multimedialnych, trudno nie zgodzić się z Tomaszem Szkud-larkiem, który w książce Media. Szkic z filozofii i pedagogiki dystansu stwierdza, iż. „najczęściej uczeń porusza się po strukturach hipermcdialnych powierzchownie, wszerz, poszukując tego, co aktualnie mu potrzebne, a nie w głąb, a więc ku źródłom