Proszę powiedzieć, jakie są główne atuty Wydziału?
Jeśli chodzi o nasz region, to z pewnością są to kierunki, które mamy do zaoferowania przyszłym studentom. Są one atrakcyjne ze względu na specyfikę ich programów nauczania. Pracodawcy cenią sobie nie tylko umiejętności programowania — informatyka jest narzędziem wykorzystywanym w każdym obszarze szeroko pojętych nauk technicznych, czyli mechanice, budownictwie czy inżynierii biomedycznej. Obserwując losy zawodowe absolwentów Wydziału Elektrotechniki i Informatyki, można stwierdzić, że absolwenci bardzo dobrze radzą sobie na rynku pracy.
Atutem mogą być również pewne badania, które wyróżniają nas na tle innych uczelni, takie jak technologie nadprzewodnikowe czy plazmowe.
Czy Wydział współpracuje z przemysłemi
Większość jednostek funkcjonujących na naszym Wydziale współpracuje z przemysłem, prowadząc wspólne projekty, wykonując ekspertyzy naukowe.
Dużym zainteresowaniem ze strony przemysłu cieszy się energetyka. Otrzymujemy wiele zamówień od lubelskiej, ale również i krajowej energetyki. Automatyka i napędy to kolejna problematyka, którą interesuje przemysł.
Ta współpraca z przemysłem, biznesem pojawia się nie tylko na poziomie wykorzystywania nauki. Musimy pamiętać o naszych absolwentach i dla nich szukać dobrych miejsc pracy. Jest duża część studentów, którzy pierwszą pracę podejmują już w czasie studiów. Cieszę się, że stopniowo zmniejsza się liczba młodych osób wyjeżdżających za granicę. Nasi absolwenci znajdują zatrudnienie na naszym lubelskim rynku pracy.
Jakie plany ma Wydział na najbliższe latał
Życzylibyśmy sobie, żeby otworzyć nowe kierunki, np. elektronikę, automatykę czy energetykę, która jest kierunkiem interdyscyplinarnym. Realizacja tych planów zależy od kilku czynników, ale jestem dobrej myśli. Musimy tylko konsekwentnie i z dużą dbałością realizować nasze plany. A o tym, że jesteśmy dobrą jednostką, świadczyć może ocena parametryczna przeprowadzona przez Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych w 2013 roku, według której Wydział Elektrotechniki i Informatyki został zakwalifikowany do kategorii A.
Rozmawiała Milena Jagiełło-Okoń
Mam duży emocjonalny związek z naszą Uczelnią, ponieważ od 1966 roku jestem, można powiedzieć, w sposób nieprzerwany z nią związany. Najpierw jako student Wydziału Elektrotechniki (Elektrycznego), a po jej ukończeniu i po krótkim czasie pracy w szkole średniej - pracownik Politechniki Lubelskiej, gdzie jestem zatrudniony do dzisiaj.
Nie sposób nie odnieść się do czasów, jeszcze studenckich, kiedy były inne realia. Mam bardzo miłe wspomnienia, dobre relacje z wieloma osobami z tamtego okresu. Są to przyjaźnie i długotrwałe znajomości. Żonę zresztą poznałem, również będąc studentem na ostatnim roku, studiowała mechanikę w ówczesnej Wyższej Szkole Inżynierskiej.
Wspomnienia, jak każde, są dość sentymentalne, ale przyjemnie nieraz spojrzeć wstecz, przypomnieć sobie swoich Nauczycieli i twarze dwudziestoletnich kolegów. Wrócić do tamtych czasów, kiedy było mało grup studenckich, poważne egzaminy wstępne, kiedy powstawały pierwsze zręby, pierwsze budynki ówczesnej WSInż., ponieważ nauka odbywała się głównie w tak zwanych „barakach” przy ul. Langiewicza, a także w Pałacu Sobieskich przy ul. Bernardyńskiej. Z zapartym tchem śledziliśmy projekty architektoniczne przyszłego kampusu, uczestnicząc nieraz w pomocniczych pracach budowlanych przy wznoszeniu gmachu obecnego Wydziału Elektrotechniki i Informatyki. Byliśmy wówczas bardzo dumni z jego nowoczesnego kształtu i wyposażenia.
Egzamin wstępny zdawałem z wielkimi emocjami, z przejęciem, razem z kolegami w I Liceum im. Staszica przy Alejach Racławickich. Tak to wtedy było, nie mieliśmy za wiele własnych laboratoriów, pomieszczeń, jak w chwili obecnej. Pierwszy rok studiów w dużej mierze odbywaliśmy na halach Fabryki Samochodów Ciężarowych w Lublinie lub Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku.
W powszechnym użyciu studenta był wówczas suwak logarytmiczny, a wszystkie rysunki wykonywaliśmy własnoręcznie przy użyciu grafionów na bristolu i kalce technicznej.
We znaki dawała się geometria wykreślna, tzw. „kreska”. Sporo czasu zajmowało studiowanie matematyki i fizyki.
Pojedyncze egzemplarze instrukcji do laboratoriów musiały służyć wszystkim i można było z nich korzystać jedynie na Uczelni. Potem, na wyższych latach wkraczaliśmy w poważne zagadnienia elektryczne.
Ileż to niezapomnia- Mgr inż. A.Wac-Wiodarczyk jako nych wspomnień z zajęć os>'sferrf
wojskowych odbywanych raz w tygodniu przez kilka lat, m.in. również na poligonie na tzw. Górkach Czechowskich, a potem wakacyjne miesięczne obozy wojskowe na lotnisku Ławicy w Poznaniu czy nad samym Morzem Bałtyckim w Mrzeżynie. Tam dopiero poznawaliśmy swoje możliwości i charaktery, tam rodziły się bliższe relacje koleżeńskie, podobnie jak na wakacyjnych praktykach studenckich w różnych zakładach pracy.
Pamiętam też, że niektórzy z nas jako studenci uczelni technicznej zdobywali karty wstępu do kawiarni NOT-u przy ulicy Grottgera. Jakaż to była nobilitacja i prestiż w oczach studentek i studentów np. Wydziału Prawa czy Medycyny, których mogliśmy tam zapraszać. Nie było wtedy tak wielu kawiarni czy pubów w Lublinie jak obecnie. Byliśmy dumni i szczęśliwi z takich możliwości i ze swojej
Listopad 2014 roku