Literatura na granicach
uświadamiają. Widoczne jest to na przykład we fragmencie, w którym Doktor próbuje podsumować dotychczasowe spostrzeżenia grupy: „Wiemy, że planeta jest zamieszkała przez rozumne stworzenia, które Inżynier nazwał dubeltami. Nazwa ta nie odpowiada temu, co... ale mniejsza o to”. Frustrująca okazuje się w ostatecznym rozrachunku również próba porozumienia z mieszkańcem obcej planety: aparatura umożliwia jedynie używanie prostych form gramatycznych i maksymalnie doprecyzowanych pojęć, wykluczając metafory i opisy zjawisk bardziej skomplikowanych. Mimo że dubelt próbuje jak najdokładniej odpowiedzieć na pytania i podzielić się wiedzą z ludźmi, opis większości spraw pozostaje niejasny. Tworzone przez sprzęt zbitki słowne - takie jak „centrosamociąg” czy „izolmikrogrupa” - wymagają powolnego rozszyfrowywania, a bohaterowie mają świadomość, że „koniec końców zawsze rozmawiasz z kalkulatorem i że dubelta zrozumiesz o tyle, o ile pojmie go sam kalkulator15”.
Nieprzystawalność ziemskich pojęć i granice nazywalności, których nie da się przekroczyć, to tylko jeden z problemów, z jakimi spotykają się przybysze z Ziemi na Edenie. Drugi, znacznie istotniejszy, stanowi kwestia niewystarczalności i bezsensowności stosowania zasad obowiązujących na Ziemi w odniesieniu do przedstawicieli obcej cywilizacji. Bohaterowie, obserwując poczynania mieszkańców planety, wiążą je z tym, co w świecie ludzi stanowi postępowanie moralnie złe: na przykład z totalitarną polityką, wyzyskiem czy eliminacją osobników słabszych. Swoje wnioski wysuwają jednak tylko na podstawie kilku zaobserwowanych scen i obrazów. Nie znając kontekstu, nie mają możliwości rzetelnego ocenienia sytuacji; jednak nawet znając go, nie są do takiej oceny uprawnieni, bo wciąż pozostają przybyszami z zewnątrz. Dojście do głosu ich rejestru wyobrażeniowego, pragnącego wyrazić wizje na temat świata za pomocą aparatu symbolicznego, który przystaje do ludzkiego sposobu postrzegania, zostaje wyraźnie zderzony z uświadomieniem sobie przez nich własnych ograniczeń i rzeczywistej niewiedzy. Tę ostatnią odzwierciedla konstatacja: „Jesteśmy ludźmi, kojarzymy i rozumujemy po ziemsku i wskutek tego możemy popełnić ciężkie błędy, przyjmując obce pozory za naszą prawdę, to znaczy układając pewne fakty w schematy przywiezione z Ziemi”16.
Jeszcze głębszą świadomość rozdźwięku pomiędzy wyobrażeniami o rzeczywistości a możliwością wyrażenia konstatacji na jej temat ma bohater Lodu Jacka Dukaja, Benedykt Gierosławski. Wprost przedstawia on opozycję pomiędzy „językiem drugiego rodzaju” (służącym komunikacji międzyludzkie) a rzeczywistością wewnętrzną, doświadczaną tylko przez jednostkę. Jest to par exellance konflikt pomiędzy rejestrem wyobrażeniowym i symbolicznym - integracja pod-
15 Ibidem, s. 266. Na uwagę zasługuje również fakt, który wskazuje w posłowiu Jerzy Jarzębski: „Władcy panują tam [na Edenie - przyp. M. B.] niepodzielnie nad językiem i bez pardonu usuwają zeń wszystkie sformułowania nazywające stan faktyczny po imieniu: partactwo genetyków, nieudaną mutację, masowe zabójstwa; w to miejsce pojawiają się terminy zakłamujące rzeczywistość [...]”- J. Jarzębski, Posłowie. Smutek Edenu, [w:] S. Lem, Eden..., s. 295.
16 S. Lem, Eden..., s. 104.
13-