Wprowadzenie do wydania polskiego 13
waniu dokonującej się wtedy zmiany, nie uczestniczyli też w wypracowaniu pojęć, którymi ekonomia pracy posługuje się obecnie.
Jednym z ważnych problemów ekonomii pracy jest fakt, że stosowana w niej terminologia powstawała niejako wtórnie. Mam na myśli to, że przez dziesięciolecia zagadnieniami pracy ekonomiści zajmowali się w niewielkim stopniu. Pozostawały one raczej domeną innych nauk. Gdy zaczęły być dla ekonomistów ważne i ciekawe, okazały już częściowo ponazywane - tyle że niekoniecznie w duchu i konwencji rozwoju ekonomii. Trzeba było te pojęcia włączyć do niej niejako w cudzysłowie. Podkreślam to, ponieważ problem ów ulega zwielokrotnieniu w wypadku polskiej terminologii stosowanej w tym zakresie. Z oczywistych powodów historycznych nie była ona tworzona na bieżąco, wraz z rozwojem samej ekonomii pracy. Przecinają się tu więc dwa problemy - zaadaptowanie do języka ekonomicznego pojęć spoza ekonomii i zaadaptowanie do polskiej terminologii owych zaadaptowanych pojęć1.
Z powyższego wynika oczywista trudność przy tłumaczeniu będącym nie lada wyzwaniem. Niewątpliwie potrzebujemy dobrej, wszechstronnej i jednolitej terminologii polskiej, która zadomowiłaby się w naszym języku na tyle, by korzystanie z niej nie było obciążone ryzykiem niezrozumienia, sztuczności lub wręcz śmieszności. Wyzwanie to potraktowaliśmy bardzo poważnie i spróbowaliśmy w przemyślany sposób wnieść wkład w tworzenie dojrzałej polskiej terminologii z zakresu ekonomii pracy, w której nadal do określenia jednego pojęcia używa się różnych terminów lub stosuje się nazewnictwo opisowe.
Mamy jednak świadomość, że niektórych problemów nie uda nam się rozwiązać. Przykładem jest brak polskiego odpowiednika fundamentalnego dla ekonomii pracy słowa labor. Tak więc już na wstępie musimy się posługiwać protezą „ekonomia pracy” zamiast „labor ekonomia”. Podobna trudność dotyczy pojęcia „bezrobocie”, które sugeruje, że nie ma roboty, czyli pracy, podczas gdy w istocie chodzi o sytuację, w której pracy jest dość, ale nikt nie chce zapłacić za jej efekt. Kolejna kwestia to jak rozróżnić w języku polskim pojęcie unemployment od nonemployment. Podobne przykłady można by mnożyć. Z wieloma próbujemy się mierzyć - mam nadzieję, że z dobrym skutkiem. Wobec innych kwestii, takich jak wcześniej wymienione, musimy się poddać; próbujemy jedynie trzymać się możliwie blisko intuicyjnego ich pojmowania. Wierzymy, że w połączeniu z rozumieniem omawianych zagadnień pozwoli to uniknąć nieporozumień.
Na koniec warto jednak powrócić do kwestii stricte merytorycznych. Ujęcie problematyki ekonomii pracy kładące szczególny nacisk na skutki działania instytucji, prezentowane w książce Boeriego i van Oursa, wydaje się szczególnie
Wspomniany problem jest jeszcze poważniejszy w wypadku ekonomii emerytalnej, gdzie zamieszanie terminologiczne poważnie utrudnia merytoryczną dyskusję.