ł
u
robotniczych, byłem w szeregach tych. co tworzyli pierwsze podziemne siły zbrojne do walki z faszyzmem. Jestem przekonany, że moi towarzysze w Kraju witać będą radośnie żołnierzy polskich z armii gen. Berlinga. Myśmy w Kraiu nio pracowali dla powrotu tych polityków emigracyjnych, którzy odebrali władze dopiero cd trupa sanacyjnego, gdy leżał na zaleszćżyckiej drodze, a którzy przed wojną nic zdziałać nie umieli. Dlatego życzę P.Z.P. aby julmuj prędzej mógł rozszerzyć swą działalność. (—) Bolesław Grabowski, London W.2.
* Stara polska emigracja w W. Brytanii wychowana jest. na demokraty śmie brytyjskim. Nie trzeba więc mówić, że emigracja tutejsza jest reakcyjna. Taką opinię wyrabiają nam uciekinierzy wojenni, czasowo tu zamieszkali, którzy z nami nio współpracują. Jako stary działacz emigracyjny znam tylko jednego uchodźcę, który w 1940 r. zgłosił się. do nas do pracy i od 4 lat razem pracuje. Jest nim p. Puacz, któremu Zarząd Towarzystwa Polskiego wyraził za to specjalne podziękowanie. (—) Władysław KwasmewdlcL
:t “Dziennik Polski” pisał dnia 23.6.41 r. — “Polska ma dwóch wrogów, sowiecki i niemiecki system niewoli'*. Dnia 21.6.41 — "opinja angielska odsuwa się od jakiejkolwiek możliwości współpracy z Rosją”. Dnia 21.6.41 — “Rosja ten olbrzymi i słabi zorganizowany kraj”. Dnia 21.6.41 r. — “Stalin zna nieudolność sowieckiego naczelnego dowództwa". W ostatnich dniach, gdy pisał, ż© ofonzywa sowiecka zatrzymała się na Bohu, to tego samego dnia prasa angielska doniosła o przekroczeniu Bohu na szerokości 160 mii. Niema to jak wierzyć “Dziennikowi Polskiemu”. Taka propaganda i informacja kosztuje nas rocznie setki tysięcy funtów. W 1944 r. na same subsydją dla polskich organizacji w W. Br. które pomagają w tej propagandzie wydamy £ 59.236. (—) Korespondent P.Z.P. ze Strdttcmu. Londyn.
* Jestem lwowianinem, sprawa korzystnych granic Polski na wschodzie leży mi bardzo na sercu. Dlatego właśnie zapisałem się do P.Z.P., wiem bowiem, że kwestje te będą zależały od dobrych stosunków polsko-sowieckich. Jeśli myślę o dobrych stosunkach polsko-sowieckich, to wyobrażam je sobie w ten sposób, iż cały naród polski uzna za słuszną nową politykę dobrosąsiedzkich stosunków. W tym celu musimy wyrzec się panowania nad innemi narodami. Polityce tej sprzeciwia się grupa zwolenników sanacyjnego legalizmu i konstytucji. Wiemy z historji, żc przyczyną upadku powstania listopadowego było niezdecydowanie przywódców. Niby walczyli o sprawiedliwą Polskę a bali się pozbawić cara korony polskiej. To samo jest dziś. Wszyscy godzimy się, że sanacyjna konstytucja nie odpowiada woli i dążeniom narodu a nie mamy odwagi powiedzieć, że nie obowiązuje. P.Z.P. uczynił to pierwszy. Inni muszą pójść tą samą drogą. (—) B. Skonwroty&ki, Londyn N.W.l.
" Czynię starania, aby jaknaistotniej przyłączyć się do wspólnej sprawy i pociągnąć ją wraz z sobą. Poraź pierwszy w moim życiu zetknąłem sic z pracą o rumieńcach politycznych, które wywarły głębokie wrażenie na mnie. Z prawdziwą troską myślę o odległym kraju, chciałbym już jaknajpredzej powrócić tam a czuję się wyjałowionym dotychczasowemu warunkami życia emigracyjnego. To też moja pewna inicjatywa i pierwsze kroki w pracy będą swojego rodzaju klapą bez picczcństwa. Trzeba jaknajprędzej stać się jakąś pożyteczną i twórczą komórką. (—) l)r. Apolinary Brosz, Przewodniczący Oddz. P.Z.P. w Glasgow.
* Słyszałem o działalności Panów od prof. Langego i czytałem na ten temat artykuł w “New York Times”. Bardzo prószę o przysyłanie mi ważniejszych publikaeyj i informacyj o działalności Panów. (—) Dr. .4. Penzik, czł. P.P.S., b. redaktor “Robotnika Polskiego" w New Yorku.
31