Po dłuższej wędrówce doszli do rzeki. Przeszli przez pień drzewa przerzucony przez dwa brzegi i dotarli do miejsca, w którym było mnóstwo lian zwisających z drzew, różnorodnych roślin, kolorowych kwiatów i krzewów a mianowicie do dżungli.
-Łał jak tutaj pięknie.- powiedziała Rosalyn.
-Wiem.- odparła Vanessa z dumą- Tutaj urodził się Ko-Ko.
Will szedł i nic nie mówił. Był zszokowany, bo po raz pierwszy w życiu widział tak piękne i kolorowe miejsce.
Trójka przyjaciół szła i oglądała dżunglę nie mając pojęcia, że za nimi skradała się Winter, która obserwowała i fotografowała wszystko co widziała. Chciała w końcu przyłapać siostrę, żeby rodzice mogli jej w końcu uwierzyć. Obecność Winter zdradziła kanapka z szynką, którą miała ze sobą. Wyczuła ją Vanessa.
-Kto to jest?- spytała gdy odwróciła się do Winter.
To moja siostra- odpowiedziała Rosalyn. -Po co nas śledzisz?- zwróciła się do Winter.
-Naprawdę nie wiesz po co?- spytała ironicznie Winter.- Chcę cię w końcu przyłapać i uda mi się to bo tu mam dowody na to że nie jesteś taka idealna.- powiedziała wskazując na aparat.
Rosalyn ruszyła w pogoń za siostrą. Zaraz za nią pobiegł Will a Vanessa pobiegła krzakami bo była szybsza. Chciała przegonić przyjaciół a ich siostrę złapać przy rzece. Jej plan się udał. Gdy Winter była już na pniu drzewa, zza krzaków rzuciła się na nią Vanessa i przygniotła ją do ziemi. Rosalyn wyrwała jej z ręki aparat a Will pomógł Vanessie trzymać próbującą uciec starszą siostrę przyjaciółki. -Zobaczmy co masz w tym aparacie- powiedziała Rosalyn i zaczęła sprawdzać zdjęcia.
Nie było ich wiele, tylko cała trójka najpierw idąca przez las potem na pniu przy rzece i w końcu razem z Ko-Ko który dołączył do nich w dżungli.
-Dlaczego robiłaś te zdjęcia?!- krzyknęła Rosalyn- Wiesz, że chodzę do lasu i co? Chciałaś to pokazać rodzicom?
-Żebyś wiedziała, że chciałam.- powiedziała Winter gdy już wstała, była cała z błota i z liści.- Miałam dosyć tego, zawsze jestem tą drugą.
-Nie rozumiem...- powiedziała Rosalyn niepewnie.
-Nie kłam! Zawsze byłaś córeczką numer jeden. Zaraz odkąd pojawiliście się z matką w naszym domu! Wszystko kręciło się wokół ciebie. Ja nikogo nie obchodziłam. Ojciec też zaczął obok ciebie latać. Nie rozmawiali ze mną. Cokolwiek chciałam powiedzieć lub zrobić, ty miałaś pierwszeństwo. Miałam dosyć. Dlatego chciałam cie upokorzyć, żeby rodzice w końcu zwrócili na mnie uwagę!
Rosalyn stała i nic nie mówiła. Dopiero po chwili zrozumiała że to co mówiła do niej Winter jest prawdą. To ona zawsze była ulubioną córeczką rodziców a Winter nigdy nie chwalili.
-Mogłaś ze mną o tym porozmawiać a nie próbować skazać mnie na wieczny szlaban... -powiedziała Rosalyn, wyrzuciła aparat w krzaki i odeszła bez słowa.