- Wstydzisz się? - założyła ręce na piersi przyglądając mu się uważnie z cwanym uśmieszkiem pod nosem
- Nie! Tylko... - zrobił jakiś dziwny gest rękami - Po prostu...
- Skoro jest tak wspaniała jak mi mówiłeś, to na pewno chętnie się zgodzi! O 15:00 widzę was w domu! - mrugnęła mu oczkiem
- Jasne! - uśmiechnął się krzywo i wyszedł z mieszkania...
Zaraz po pracy był umówiony z Basią w parku. Gdy dotarł na miejsce ona już tam była. Siedziała na ławce z głową odchyloną lekko do tyłu i przymkniętymi oczami. Patrzył na nią chwilę, była piękna! Zakradł się po cichu stając tuż za nią, uśmiechnął się szeroko i lekko pochylając wymruczał jej wprost do ucha
- Pani na kogoś czeka? - Baśka prawie podskoczyła
- Marek! - spojrzała na niego - Wystraszyłeś mnie!
- Przepraszam! - zaśmiał się i usiadł obok skradając całusa na powitanie - Długo czekasz?
- Chwilkę! To co robimy? Masz jakiś pomysł? - zapytała, a Marek zaraz przypomniał sobie o propozycji matki i jego uśmiech nieco przygasł. Mama rano miała rację, zwyczajnie się wstydził. Ich mieszkanie, to nie był jakiś apartament, a jedynie niewielka kawalerka, która na dodatek potrzebowała remontu i choć Basia wiele razy zapewniała, że jego sytuacja materialna nie ma znaczenia, to Marek nie mógł wyzbyć się dziwnego skrępowania i wstydu, dlatego nie był skory do zaproszenia jej w swoje skromne progi. Basia natychmiast wyczuła, że coś jest nie tak
- Marek? - zapytała, gdy odwrócił od niej głowę - Coś się stało?
- Nie, dlaczego pytasz? Wszystko ok.! - uśmiechnął się sztucznie
- Na pewno? Spójrz na mnie! - złapała go za brodę zmuszając, by spojrzał jej w oczy - Co się dzieje?
- Basia, nic się nie dzieje! - ale widząc jej wymowne spojrzenie spuścił głowę - Moja mama...
- Co Twoja mama? Boże Marek, coś się stało? - zapytała nie na żarty przerażona
- Nie! Z nią wszystko dobrze, jeśli to masz na myśli, chodzi o to... - zająknął się
- No wyduś to wreszcie! - ponagliła go
- Moja mama zaprosiła nas na obiad! - wydusił szybko - Mówiłem jej, że to nie najlepszy pomysł, ale ona się uparła! - dodał z kwaśną miną, grzebiąc butem w ziemi
- Ale dlaczego zły pomysł? - odparła z uśmiechem - Ja chętnie pójdę!
- Jak kto? - spojrzał na nią zaskoczony - Więc chciałabyś? - zapytał niepewnie
- No jasne! Przy okazji poznam Twoja mamę i brata! - uśmiechnęła się - To co? Idziemy? -podniosła się z ławki
- Basia! - zatrzymał ją jeszcze - Tylko nie spodziewaj się luksusów... - powiedział z bladym uśmiechem
- Jak zwykle marudzisz - przewróciła oczami - Gorzej niż baba! - szturchnęła go w żebro chichocząc. On tylko z zadowoleniem pokręcił głową i pociągnął ją w stronę swojego mieszkania. Basia szła z uśmiechem na ustach trzymając go za rękę i co jakiś czas posyłając czułe spojrzenia. Gdy doszli do klatki, przystanął na chwilę. Po kieszeniach zaczął szukać kluczy, chociaż dobrze wiedział, że zamek w drzwiach wejściowych od dawna jest popsuty. Dziewczyna z rozpromienioną twarzą patrzyła na jego poczynania. Korzystając z okazji, że właśnie z klatki wychodzi starsza kobieta, ciągnąc go za sobą, wparowała do środka. Złapała go mocno za dłoń, jak gdyby chcąc dodać mu otuchy. Przed drzwiami do jego mieszkania przystanął, w celu wyjaśnienia swojej dziewczynie kilku istotnych, według niego kwestii, ale czuły pocałunek jaki złożyła na jego ustach, skutecznie wybił mu to z głowy. Baska oderwała się od niego i z niegasnącym uśmiechem, pokazała mu wzrokiem, by prowadził. Niepewnie otworzył drzwi i pierwsze, co zobaczył to roześmiana twarz własnej matki, która szybko schowała się w kuchni. Storosz weszła do środka i dyskretnie, tak żeby nie zrobić Markowi, broń Boże przykrości, rozejrzała się dokoła. Chłopak stał z niewyraźną miną, próbując wyczytać coś z jej twarzy. Ta jednak nie zdradzała żadnego zaskoczenia, ani zawiedzenia. Basia nadal promiennie się uśmiechała.
- Nie zdejmuj butów! - zawołał szybko, gdy ta pochyliła się nad swoim obuwiem.
- Ale dlaczego nie? - popatrzyła dziwnie na niego, ale szybko wzrokiem powędrowała w stronę małego chłopca, stojącego w progu jednego z pokoi. Spojrzała wymownie na swojego chłopaka, ale zanim ten zdążył zareagować małego już nie było.
- Dzikus - stwierdził, za co oberwał od Basi przez ramię - Michał na początku zawsze się wstydzi, potem mu przejdzie. Chodź dalej - chwycił jej rękę i poprowadził głębiej.
- Ty pewnie jesteś Basia? - pani Maria serdecznie przywitała się ze Storosz
- Dzień Dobry! Miło panią poznać! - uśmiechnęła się przyjaźnie - Marek dużo o pani opowiadał! -chłopak spojrzał dziwnie na swoją dziewczynę