wym wyborze, tj. w rozpoznaniu. Ale jaki może on przytoczyć dowód, że reakcja ta była rzeczywiście wyznaczona przez uświadomienie sobie charakterystycznych cech danej podniety? Przypomnieć trzeba, że na zjawiska tego rodzaju zwracał uwagę już w 1910 r. Abramowski w swych doświadczeniach nad rozpoznawaniem mozaikowych. wzorów i określił je jako „nieświadome widzenie” pewnych szczegółów podniety właśnie dlatego, że badany kierował się tymi szczegółami w rozpoznaniu, ale nie umiał ich wymienić (por. Abramowski, 1910, t. I str. lOn), a w 1936 r., w innych znów eksperymentach, ale w związku z analogicznymi faktami, rozważała hipotezę „nieświadomych sądów spostrzeżeniowych” Radlińska-"Ostaszewska. Jest rzeczą chyba niemożliwą udowodnić, że zachodziło tu istotnie spostrzeganie w ckstrospckcyj-nym znaczeniu tego słowra, tj. że badany w ramach całego obrazu rzeczywiście uświadomił sobie dane szczegóły. Jeśli zaś takie wątpliwości wyłaniają się już przy analizie postępowania ludzi normalnych i dorosłych, względnie starszych dzieci, to cóż dopiero mówić o badaniach przeprowadzanych nad małymi dziećmi, nad osobami chorymi umysłowo i nad zwierzętami, tzn. w tych wszystkich wypadkach, w których możemy się spodziewać poważnych różnic w stosunku do przebiegu procesów znanych nam z własnego doświadczenia jako ludzi dorosłych i normalnych.
Wydaje się więc, że nie można przyjmować w formie założenia tezy o stałym uświadamianiu sobie przez istoty żywe bodźców, na które istoty te faktycznie reagują. Każdorazowa twierdzenie takiego rodzaju wymaga osobnego dowodu, tzn. psycholog prowadzący doświadczenia nad myśleniem musiałby w każdym wypadku zastosować jakieś wiarygodne, obiektywme kryterium świadomości. Współczesna psychologia zna, jak się zdaje, tylko jedno takie niewątpliwe kryterium, mianowicie werbalne: mamy prawo powiedzieć, że badany rzeczywiście uświadomił sobie dany bodziec wtedy, jeśli potrafi poprawnie określić, na co reagował. Tymczasem kryterium to — jak wynika z poprzednich uwag — zawodzi już nieraz u ludzi dorosłych, nie mówiąc o małych dzieciach, zwierzętach i dużej ilości pacjentów psychiatrycznych.
55