Wieki minione przekazały nam wizerunek samotnego uczonego, który często w izolacji od świata zewnętrznego, wśród ksiąg dokonywał odkryć i wynalazków, formułował podstawy teoretyczne dla różnych dziedzin nauki, rozwijał myśl filozoficzną, poglądy na przeszłość. Mikołaj Kopernik, który - choć studiował w najsławniejszych uniwersytetach włoskich (Bolonia i Padwa) oraz w Akademii Krakowskiej - to swoje rewolucyjne dzieło O obrotach sfer niebieskich pisał prawie dwadzieścia lat we Fromborku i zobaczył je w druku, kiedy już umierał (1543)1.
W XVI wieku najszacowniejsze uniwersytety gromadziły uczonych, z których każdy reprezentował swój indywidualny autorytet i na swoją odpowiedzialność kształcił i przysposabiał uczniów i następców. I tak to trwało prawie do połowy XIX wieku, kiedy to w krajach zachodnich uniwersytety i działalność naukowa zostały włączone w struktury państwowe i zyskały nieznany dotąd rozmach. Proces ten nasilił się w wieku XX zmieniając, szczególnie w naukach ścisłych i technicznych dotychczasowy model pracy naukowej oparty na indywidualnym warsztacie pracy uczonego. Powstały liczne specjalistyczne instytuty, w których dominowała praca zespołowa i kumulowały się środki finansowe. Współcześnie jeszcze tylko w humanistyce nieliczne nazwiska uczonych tej miary co Barbara Skarga, Leszek Kołakowski, Janusz Tazbir, Maria Janion, mogą stanowić jakąś kontynuację tych dawnych tradycji. Choć i oni, będąc członkami korporacji akademickich, są aktywni w dydaktyce, publicystyce, występują w mediach, wypowiadają się w sprawach odległych od ich głównych zainteresowań naukowych. Proces ten postępuje nadal i jest szczególnie widoczny w krajach bogatych,
34
J. Repcheck: Sekret Kopernika. Warszawa 2009.