to. Wykłada angielski na uniwersytecie, ma maty pokoik w kamienicy na drugim piętrze i chce mi pomóc...
Nie, nie napiszę. Przecież i ja szukam drugiego człowieka, ale z tą różnicą, że nie w celu matrymonialnym...
Bieńkowice 1976 Opowiadanie z tomu Ślad na piasku (2002)
PRZEBUDZENIE
- Panie Władysławie. Ubiorę się. Zejdziemy na dół. Nastawię wodę na kawę. Umyję się. Przy kawie spokojnie porozmawiamy.
Usiedli w kuchni przy stole. Na jednej nodze i kołysze się. Szczęście, miłość, kobieta w naszym wieku - czysta „dziecinada”. Jako przyjaciel -współczuję panu - serdecznie. Pana Lucynka - to dopalająca się świeca. Jeszcze chce zajaśnieć - jeszcze chce zabłysnąć. Wie, że wkrótce zgaśnie... Uleci w przeszłość, odrobinką dymu... Co po niej pozostanie? Może nagrobek, napis, daty. Krótka - ludzka pamięć. Zatrze ją szybko zwykły, ziemski czas. Czas wszechświata jest dla nas nieznany. To obydwaj wiemy. Panie Władysławie - Pan ją chce uwiecznić przy mojej pomocy?... Już na to za późno. O miłości napi sano tomy. A ja nie jestem E. Hemingway - wspominałem już o nim... Wielkie życiorysy - z milionów -pozostają tylko - jednostki... Pana Lucynka - zwykła kobieta. Zwykła przeciętność... Niech pan posłucha o niej opinii ludzi. Tak mówili do mnie:
I - Panie! Chce się pan z nią żenić? Zbrzydło panu życie? Chce je pan stracić jak Kazek... Panie, ja nie chcę chodzić po sądach... W sądach już byłem...
II - Panie! Wywłoka. Zwykła ladacznica. Kobieta bez honoru, godności i wiary. Nie chcę o niej mówić - przeszłości wspominać. Wykopywać jej męża z grobu...
III - Panie! To historia rodzinna. Kazek przywiózł Lucynę, gdzieś ze „świata”. W jednej sukience i jednych butach. Biedną i gołą. Była w ciąży. Pobrali się. Ona po maturze. On bez wykształcenia. Tylko kurs czeladniczy, po nim mistrzowski. Zwykły robotnik. Kazek był pracowity, zaradny. Lucyna pracowała w handlu. Dorabiali się. Dostali mieszkanie. Kupili samochód. Wykształcili córkę. Wydali ją za mąż. W małżeństwie ich zaczęło się coś źle dziać. „Inżynier”. Lucyna i „Inżynier”. Kto kogo uwiódł? Tego panu nie powiem. Przesiadywali ze sobą - włóczyli... Rozpaczał Kazek. Rozpaczała żona „inżyniera”... Matka „inżyniera” - naubliżała Lucynie - wyzywając ją od k... Lucyna podała ją do sądu. Sąd skończył się niczym. Małżeństwo Kazka i „inżyniera” rozpadło się. Kazek się powiesił...
IV-To było tak. Lucyna poszła na prawo. Kazek w lewo... „Tobie wolno - to i mnie wolno”. Kazek poznał kobietę. Chciała przeżyć macierzyństwo. Zaszła z Kazkiem w ciążę - urodziła. Lucyna - szalała - Kazek - niestety nie mógł „wyskrobać się". Do tego doszło, manko Lucyny. Płacił. Nie wytrzymał. Powiesił się...
V - Panie. Lucyna - kobieta bardzo przystojna. Z temperamentem. Kazek - nie zaspokajał jej...
- Panie Piotrze! Dość! - przerwał Piotrowi opowiadania Władek. Czyżby nie spotkał pan nikogo, kto mówiłby o Lucynie dobrze?...
- Spotkałem. Tylko dwa przypadki.
- To usłyszy pan trzeci. Ja uważam, że Lucynka jest: nieszczęśliwym, zrujnowanym przez życie człowiekiem. Dość panie Piotrze! - Nie chcę dalej pana opowiadań słuchać... Mam sześćdziesiąt pięć łat. Żyję samotnie już szósty rok. Patrzę w przeszłość. Zastanawiam się. Myślę. Prawda i fałsz. Krzywda! Mnie to też spotkało. Bardzo boli. Panie Piotrze - pan przecież moje życie zna. Tak proszę napisać...
- Tak też się stanie - Panie Władysławie. Jest pan moim przyjacielem. Rozumiem pana. Napiszę. Pana mała Lucynka - będzie żyć... Nie nam ją sądzić... Bardzo dobrze - śpiewały głosy zza okna...
Z tomu Spotkania po latach. 2002 - 1959 - 43