z amerykańskich grup rapowych). Filozofia rzadko trafia do piosenki; zdarzyło się to bodaj tylko (w wiele lat po śmierci) Walterowi Benjaminowi (myślę o płycie Laurie Anderson znanej z filmu Wima Wendersa Niebo nad Berlinem). O dyskursach traktowanych jako „poważne” — literaturoznawczych, krytyczno-artystycznych, prawnych czy dekolonizacyjnych — nie wspominam, bo rola myśli Derridy jest tu szeroko znana. Pragnę jedynie wskazać, że nie przypadkiem mówiłam wstępnie o „podręcznikach historii kultury”, a nie tylko
— co oczywiste — historii filozofii, chociaż słowo „podręcznik” i jego tradycyjne konotacje odebrane być muszą jako ostry zgrzyt w kontekście twórczości Derridy. Należy On bowiem do myślicieli, którzy
— wedle określenia Foucaulta — otwierają przed nami „nieskończoną możliwość dyskursu” i których nazywamy „fundatorami dyskursyw-ności.” Pozycja Derridy jest jednak w tej wyjątkowej rodzinie szczególna. Nie chodzi tylko o to, że dyskurs, który nie tyle „zafundował”, ile raczej otworzył, rozciąga się w dziedzinach, o których nie śni się akademickim filozofom, że recepcja poszerza się przestrzennie i pokoleniowo i że zmierza w kierunkach dla Autora nieprzewidywanych (z czym dyskutuje czasem w różnych wywiadach i co skrzętnie odnotowują bibliografowie). Rzecz raczej w tym, że owa „nieskończona możliwość dyskursu” wpisana jest integralnie w samo dzieło Derridy, że On sam jako Autor (by użyć tej staroświeckiej dla wielu już formuły) ciągle z niej twórczo korzysta, wymuszając na nas, czytelnikach, porzucenie utartych nawyków myślenia i aktywność intelektualną różną od tej, do której przyzwyczaja praktyka akademicka. I że zdajemy sobie sprawę z tego, iż — posłużę się formułą Heinza Kimmerlego — „wielka trudność pisania po Derridzie wynika z faktu, że zmienił on radykalnie praktykę pisania”. Liczne monografie i bibliografie, o których wspomniałam, zbierają w istocie symptomy niepokoju i poruszenia wywołanego ową radykalną zmianą praktyki pisania.
W słowie wstępnym do książki zatytułowanej Jacąues Derrida w Moskwie: dekonstrukcja podróży Michaił Ryklin, rosyjski komentator i, by tak rzecz, współmyśliciel Derridy, trafnie — zdaniem moim
— scharakteryzował tę zmianę, a jego słowa odnieść można do całej twórczości Autora Widm Marksa: „[...] to książka pytań, kwadratowych i okrągłych nawiasów, wielokropków i przekreślonych fraz. Fragmentaqa w trzecim stopniu, nie pretendująca do pouczania i dawania odpowiedzi. Tam, gdzie, zdawałoby się, zarysowuje się
18