W tej chwili produkujemy więcej informacji niż jesteśmy w stanie składować. Ulewa nam się, nie tylko z powodu braku miejsca, ale także dlatego, że ekosystemy którym zaufaliśmy, znikają.
Wrócę na chwilę do komputerów, bo zwiało mnie na kierunki ogólne. Prawdą jest, że ludzie będą mieli coraz mniej ciągot do bycia specjalistami w sprawach okołokomputerowych. Być może nikt nie będzie chciał demonstrować pierwszego iPada i opowiadać o nim tak, jak ludzie opowiadają teraz o TRS-80 czy Commodore 64. Osobiście, wierząc w magię technologii pod każdą postacią, nie kupuję tego. Gdzieś teraz jakieś dziecko kompiluje pierwszą aplikację na swój przenośny gadżet. W obecnej sytuacji, za dziesięć lat, nie będzie miało jak pochwalić się swoimi pierwszymi krokami.
Technologia jest integralną częścią kultury. Technologia umożliwia tworzenie, przetwarzanie i publikację na skalę wcześniej nieznaną. W idealnym świecie domagałbym się, aby firmy „trzymały łapy precz od mojego pióra”, ale nie wierząc w rewolucje, a chyląc się ku rozwiązaniom ewolucyjnym i edukacyjnym, apeluję: od Was, ludzi rozumiejących, o czym tu piszę, wymagam świadomości tego, że sprzedając wszystko za własną wygodę, pozbawiamy naszych następców ich historii.
Ci, którzy nie znają historii, są skazani na jej powtarzanie. DRM to będzie permanentne „ustawianie głowicy”, bez szansy na sukces.
Błędy poznawcze, a raczej świadomość ich istnienia, są bardzo pomocne. Przykładowo: ilu z Was, zaraz po nauczeniu się nowego słowa, zaczyna zauważać zwiększoną ilość jego wystąpień? Tak jakby razem z Wami o słowie dowiedział się cały świat i uparł się na używanie go non-stop. Doświadczacie wtedy „fenomenu Baader-Meinhof. To nie świat nagle