ROCZNICA UCHWALENIA DEKRETU O BIBLIOTEKACH 113
Na zakończenie nasuwa się pytanie, w jaki sposób Dekret wydany w 1946 r. przyczynił się do rozwoju bibliotek i czytelnictwa. W tym celu należy zajrzeć do statystyki i sprawozdań, które wykażą zarówno ilościowy wzrost placówek, jak i wzmożoną liczbę czytelników i wypożyczonych książek. Jako przykład podam jedynie, jaki obraz przedstawiają biblioteki i czytelnictwo dziecięce: na 1.9.1939 r. było 27 placówek, na 1.1.1985 — 1018, mimo że w okresie okupacji większość księgozbiorów uległa zniszczeniu i pracę trzeba było rozpoczynać od nowa (...).
I jeszcze jedna sprawa: konsekwencją Dekretu był m.in. rozwój budownictwa bibliotecznego. Duże zasługi na tym polu położył F. Sedlaczek. Powstało wiele pięknych gmachów, zarówno w miastach wojewódzkich, jak i ówczesnych powiatowych. W tej dziedzinie też chcę się posłużyć jednym przykładem — Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Zielonej Górze. Biblioteka mieściła się początkowo na dużym „strychu”, po kilku latach otrzymała skromny budynek, w chwili obecnej zajmuje wspaniały gmach, w którym poza salami dla czytelników, pracowniami, są pomieszczenia na ekspozycje, kawiarnie i pokoiki dla gości.
Za ten rozwój bibliotek publicznych należy się podziękowanie i wdzięczność tym wszystkim, którzy opracowali i walczyli o Dekret, a także przygotowali świadomych i oddanych sprawie kultury pracowników” [s. 272-274].
Józef Korpała w swoich wspomnieniach napisał m.in.:
„Z zawodem bibliotekarskim zetknąłem się praktycznie przed 60 laty. Jako student polonistyki UJ zostałem w 1926 r. wolontariuszem w Bibliotece Jagiellońskiej. Poznałem wówczas całe grono wybitnych lub wybijających się bibliotekarzy z dyrektorem E. Kuntzem, A. Birkenmajerem, K. Piekarskim, W. Pociechą i J. Gryczem na czele. Wprawdzie już w 1928 r. otrzymałem stałą zawodową pracę w Bibliotece Polskiej Akademii Umiejętności, której dyrektorem był Władysław Baran, ale kontaktu z Jagiellonką nie straciłem. To dyr. W. Baran jako działacz Towarzystwa Szkoły Ludowej i Związku Bibliotekarzy Polskich upomniał się w 1921 r. o Miejską Bibliotekę Publiczną w Krakowie i opublikował artykuł na ten temat w Nowej Reformie, a także w oddzielnej odbitce. Było to w tym czasie, kiedy działacze oświatowi ze Związku Nauczycielstwa Polskiego wraz z bibliotekarzem F. Czerwijowskim po raz pierwszy wystąpili z postulatem uregulowania organizacji bibliotek publicznych za pomocą ustawy bibliotecznej. W Bibliotece PAU pracowałem niedługo, bo jeszcze w 1929 r. zwerbowano mnie do redakcji Dziennika Pomorskiego w Toruniu, tam nawiązałem kontakt z dyrektorem Książnicy Miejskiej Zygmuntem Mocarskim i bibliofilami toruńskimi.
Po osiedleniu się na 7 lat (1930-1937) w Warszawie w charakterze redaktora, a od 1935 r. kierownika Wydziału Wychowania Obywatelskiego w Komendzie Związku Strzeleckiego miałem możność z tytułu swej funkcji poznać wybitnych działaczy oświatowych w ZNP (K. Maj), w Instytucie Oświaty Dorosłych, a także wejść w bliższy kontakt z Poradnią Biblioteczną, poznać jej kierowniczkę i zarazem redaktorkę Przewodnika Literackiego