to zapowiadałem na wstępie — interesuje głównie odpowiedź na pytanie: co dzieje się z kulturą w optyce teorii globalizacyjnych? Jaki jest jej obecny status? Co to znaczy, że kultura się globalizuje? I co ma w tej kwestii do powiedzenia antropologia?
Pierwszym tropem, jaki się narzuca chyba każdemu adeptowi tej dyscypliny wiedzy, jest idea dyfuzji kultury, dawno zarzucona teoria i metoda analizy kultury ludzkiej w skali makro. Czy współczesne „przepływy”, „cyrkulacja" i „krążenie" zjawisk klasyfikowanych jako kulturowe, nie podpadają w jakimś sensie pod ideę dyfuzji?
Jak wiadomo, perspektywa antropologiczna jest perspektywą porównawczą, a więc zainteresowaną zarówno podobieństwami, jak i różnicami istniejącymi między społeczeństwami, kulturami, grupami społecznymi, wreszcie jednostkami żyjącymi w najróżnorodniejszych zbiorowościach. W klasycznej fazie rozwoju teorii antropologicznej konkurowały ze sobą dwa podejścia do owych różnic i podobieństw — ewolucjonistyczne i dyfuzjonistyczne. Według tego pierwszego człowiek jest istotą twórczą z natury, jest tedy w stanie dochodzić do analogicznych rezultatów intelektualnego wysiłku niezależnie od tego, gdzie i kiedy żyje. Naturalnie, jest to teza względna — żaden szanujący się badacz dziewiętnastowieczny nie obstawał, że Aborygeni australijscy byliby w stanie wymyślić maszynę parową, chodziło jedynie o to, że każda kultura dochodzi do swoich osiągnięć samodzielnie, nie przejmując z zewnątrz (albo przejmując w minimalnym stopniu) elementów obcych.
Dyfuzjoniści wychodzili z przeciwstawnej, jakże zdroworozsądkowej zasady, że imitować jest łatwiej, niż tworzyć i że odtwórcza adaptacja jest motorem napędowym dziejów ludzkości. Stąd tacy badacze, jak Fritz Graebner, Wilhelm Schmidt, Grafton Eliot Smith czy William J. Perry Założyli, że wynalazków dokonuje się rzadko i tylko na określonych terytoriach. Dany kompleks kultury, nazwany „kręgiem kulturowym" (Kultur-kreis), rozwijał się w jednym miejscu i „dyfundował” (a właściwie jego osiągnięcia materialne) na inne terytoria. Wszystko odbywało się na zasadzie imitacji, której warunkiem z kolei była możliwość kontaktowania się Poszczególnych społeczeństw. Zauważmy, że ta idea zakładała pewną mercję albo bezwładność kultury. Dyfuzja wymaga, aby nowa kultura zastąpiła starą na zasadzie procesu odrzucania istniejących elementów na rzecz nowych form, które z założenia są lepsze, skuteczniejsze, nowocześniejsze. Element przyjmowany przez grupę B od grupy A, by zaistnieć w skali społecznej, musi jednak być nie tylko zaakceptowany, ale trzeba się nauczyć go wytwarzać, replikować pod postacią kopii. Wyrażając się najprościej: jeśli dyfuzjoniści zajmowali się — powiedzmy — „kulturą
103