są zbliżone w powieściach politycznych Weyssenhoffa i powieściach o polityce Struga, ale przyczyny tego stanu rzeczy i projekty na przyszłość zostały przez pisarzy związanych z przeciwnymi orientacjami politycznymi oznaczone skrajnie różnie. Jako spisek żydowski i brak nawyku/umiejętności solidnej pracy oraz odpowiedzialności za podejmowane decyzje — Weyssenhoff; jako egoizm posiadaczy, mroczne dziedzictwo zaborów i bezmiar wyzwań rodzącej się państwowości, która rozczarowuje, nieuchronnie bowiem konfrontowana jest z marzeniami/oczekiwaniami hołubionymi przez lata — Strug.
O ile w powieściach Struga dochodzenie do jakiejś prawdy o świecie wymagało wysiłku i mozołu, o tyle Weyssenhoff z łatwością rozpoznawał meandry rzeczywistości, która zawsze układała się w znajomy wzór: żydowskiego spisku, niemieckiego imperializmu, socjalistycznego egoizmu klasowego i anarchizującej niekompetencji. Jednakże zarówno aktywność autora Ludzi podziemnych jak i twórcy Zygmunta Podfdipskiego była wielopoziomowa, obejmowała powieści polityczne i o polityce, ale również krytykę literacką, publicystykę, bezpośrednie kontakty towarzyskie i oficjalne. A jednocześnie sytuowali się w odrębnych pisarskich „rejestrach”; w tych czasopismach, w których ganiono Struga — wychwalano Wyessenhoffa i vice uersa, Prób dialogu tutaj nie było, nawet gdy niektóre diagnozy współczesności zbliżały się do siebie; to syndrom zjeżenia się wskutek politycznych, nieprzejednanych różnic — wspólnota młodopolskich korzeni okazała się zupełnie nieistotna, nieobecna. Wszak Strug i Weyssenhoff mieli nie tylko odmienne doświadczenia polityczne, także spektrum ich estetycznych i pisarskich przekonań wyniesionych z Młodej Polski było odmienne. Bo też tylko niechętni postrzegali Młodą Polskę jednorodnie, losy pisarskie młodopolan w dwudziestoleciu dowodzą oczywistości: różnorodność przedwojennych strategii literackich, estetycznych koncepcji, antropologicznych rozpoznań skutkuje wielokształtnością postaw w dwudziestoleciu. Niemałą rolę odegrały tu odmienne polityczne wybory.
*
* *
W roku 1938 J.S. Bystroń pisał słowa, które byłyby absolutnie zrozumiałe po doświadczeniach PRL-u. Stwierdzał:
[...] władza, która stoi na straży oficjalnej ideologii grupy, czuwa, by nikt nie przekraczał granic. Zrazu nie ma nawet potrzeby
105