A gdzie wojenna zawierucha rzuciła zdolnych trzydziestoletnich? Jak na nią zareagowali? Zofia Nałkowska, rocznik 1884. Juliusz Kaden-Bandrowski, rocznik 1885. I Stanisław Ignacy Witkiewicz, rocznik 1885.
Nałkowską 1 sierpnia zastaje w Górkach Wołomińskich pod Warszawą; w dzienniku notuje pierwsze wrażenia: rozpad ustabilizowanego, cywilnego świata, oznaki paniki, strach przed ruiną podstawowych instytucji: banki, handel, transport; czyli: „Wszędzie przerażenie, jak wobec trzęsienia ziemi”117. W skromnym stosunkowo stopniu angażuje się w patriotyczny projekt szansy, jaką stwarza, z nadzieją oczekiwana jeszcze przez romantyków, wojna między zaborcami. Zauważy w dzienniku (7 września 1914 roku) raczej gorzko, sceptycznie i biernie:
Wojna jest nie po to, aby coś się stało, aby coś się określiło czy wynikło. Wojna musi się odbyć — i to jest cały jej sens. Polska. O tym myślałam już tak wiele na próżno, myślałam też i dlatego, że we mnie nie staje się to nigdy materiałem do twórczości, że mi to jest artystycznie niedostępne — i tylko z dala podziwiam na przykład Wyspiańskiego. Jeżeliby z wojny niniejszej wynikła przecież jakaś Polska (jak to się suponuje w przedrukowanych dzisiaj artykułach „Tempsa" i „Timesa”), to byłby to przecież cudaczny wypadek, z którym trudno byłoby się uporać dzisiejszej ludzkiej wyobraźni. Jak można odczuwać w sobie takie zdarzenia, że kraj odradza się właśnie wtedy, gdy trzy odłamy jego ludzkości najstaranniej wzajem do siebie strzelają — nie tylko jako członkowie wrogich armii, ale jako ich alianci. Inną jest znów sprawą, że owa Polska będzie narodowo-demo-kratyczna i antysemicka118.
Cytat jest długi, ale jak sądzę, warto było go przytoczyć. Pisarka w zapisie z tego samego dnia wyraża troskę o los uchodźców poniewieranych przez wojnę, przyjmuje do wiadomości „krzyk gazet” o zdarzeniach na odległych arenach wojny, trochę egoistycznie wypomina doznawane niedogodności, ale nade wszystko jest on dla nas znakomitym świadectwem świadomości, bez retuszy. Niechęci intelektualizującej — i paradoksalnie, cokolwiek skłonnej do fatalizmu — estetki do poddawania się stadnym
117 Z. N a 1 k o w s k a: Dzienniki T. 2: Warszawa 1976, s. 338.
118 Ibidem, s. 350—351.
1909 1917.
Oprać.
H. Kiro lin er.
61