boś za słuszne jedynie w odniesieniu do prozy, a niezgodne z istotą poezji lirycznej25. Na końcowe, retorycznie zawieszone pytanie wiersza dotyczące słów: „Znaczą tyle, ile przeczą?”, dał Przyboś odpowiedź w Zapiskach bez daty:
W poezji osiąga się najlepsze rezultaty, jeśli stanie się pośrodku między negacją a twierdzeniem, a więc jeśli się chwyta to, co się staje26.
Dlatego też, co możemy obserwować w przytaczanych wierszach, jego ars poetica, także poza deklaracjami i manifestami, najpełniej zdaje się realizować w żywiole komunikacji. Wyznacza ów żywioł tekstowa skłonność do drugiej osoby liczby pojedynczej, która nie zawsze daje się łatwo uchwycić. Raczej, ciągle „się staje”. W przypadku omawianego utworu np. tytułowe „imię” pozostaje do końca nie-skonkretyzowane i nieodgadnione, a wraz z nim tajemnicza adresatka wiersza - naznaczona nieobecnością. Dopuszczalna wydaje się interpretacja, która na podstawowym poziomie zobaczy w Ty lirycznym zmarłą osobę. Dla Jerzego Kwiatkowskiego wręcz „tematem wiersza jest pamięć o zmarłej”27. Ryszard Nycz zwraca uwagę na fakt, że znaczenie omawianego utworu buduje przeplatanie się wątków „wspomnieniowego” i „autotematyczno-metapoetyckie-go”. W swoim odczytaniu badacz precyzyjnie wyznacza też kierunek, w jakim podąża Przybosiowe słowo poetyckie:
Ów splot rozbłyskujących ewokacji nie tyle zastępuje nieobecną nazwę, wchodzi w miejsce brakującego imienia (które zresztą okazuje się imieniem nie tylko nieobecnej już bezpowrotnie osoby, ale i imieniem rzeczy, wszystkiego, co istnieje), ile raczej wytycza pole, określa przestrzeń (języka, pamięci i wyobraźni), w której rzecz czy osoba może się na moment objawić28.
25 J. Przyboś: Zapiski..., s. 35-38.
26 Ibidem, s. 186.
27 J. Kwiatkowski: Świat poetycki..., s. 283.
28 R. Nycz: Literatura jako trop..., s. 149-150.
125