8265159178

8265159178



felieton

ty, w godzinach. To trochę tak, jakby płacić wszystkim kompozytorom od minuty utworu muzycznego!

I-edukacji nie da się, niestety, mierzyć w godzinach przeprowadzonych zajęć, bo takich klasycznych, mierzalnych zajęć po prostu nie ma. Czy I-edukacja jest więc niemierzalna? Bynajmniej. Trzeba użyć jedynie innych jednostek i narzędzi pomiarowych. Być może miernikiem mogłyby być „ekranogodziny”.

Nauczyciel w szkole najczęściej korzysta z gotowych podręczników. W tym przypadku czas przygotowania się do lekcji jest porównywalny z czasem samej lekcji. W przypadku uczelni, gdy bardzo często nie istnieje skrypt bądź podręcznik do danego przedmiotu, czas przygotowania zajęć znacznie się wydłuża. Problem polega na pomiarze tego właśnie wydłużenia. W przypadku ćwiczeń i wykładów stacjonarnych ocena kosztu ich przygotowania jest także kwestią... etyczno-moralną. Są bowiem prowadzący, których studenci określają mianem „pływacy” bądź „złotouści", potrafiący mówić dużo, ale mało konkretnie, na każdy temat bez jakiejkolwiek konieczności przygotowywania się. W przypadku materiałów dla potrzeb I-edukacji król może okazać się po prostu nagi i być może tu jest pogrzebany przysłowiowy pies?

W znanej mi praktyce akademickiej pisanie skryptów jest zajęciem wysoce niedochodowym. Dla wielu przedmiotów ciągle wznawiane są skrypty sprzed czterdziestu lat! Jest to nawet w przypadku „klasycznych" przedmiotów lekkie nieporozumienie. Skąd się bierze taka sytuacja? Skrypt nie jest pomocą dydaktyczną dla studenta, skrypt jest formalnym elementem dorobku jego autora, niezbędnym przy uzyskiwaniu kolejnych stopni i tytułów naukowych. Tak wygląda rzeczywistość i dopóki ona się nie zmieni, nie ma co liczyć na zmiany postaw ludzkich. W wypełnianej ostatnio przeze mnie informacji o charakterystyce publikacji kandydata wśród wielu kategorii nie uwzględnia się publikacji w wersji elektronicznej i materiałów multimedialnych. Jeśli nie można ich wykazać, to znaczy, że nie wchodzą one do tak zwanego dorobku, czyli po prostu ich nie ma. A tak w ogóle, to czy warto zastanawiać się nad czymś, czego nie ma?

W poszukiwaniu sponsora

Na kilku konferencjach żartowałem, że poszukuję sponsora dla moich pomysłów l-edukacyjnych. Ogłoszenie typu łysiejący blondyn po pięćdziesiątce z lekką nadwagą szuka sponsora dla realizacji swoich śmiałych pomysłów... mogłoby się jednak dla mnie skończyć przykrymi następstwami, nie próbuję więc tej drogi. Ale problem sponsoringu był, jest i będzie.

W latach 90. poważnym sponsorem l-edukacji w Polsce było PHARE. Z tych flinduszy powstało nieistniejące już od lat Ogólnopolskie Centrum Edukacji Niestacjonarnej i kilka centrów uczelnianych. Kolejne z nich - na Politechnice Gdańskiej - zostało zlikwidowane półtora roku temu, co jest jak zwykle przypadkiem, choć raczej znowu nieprzypadkowym. Była więc przed laty szansa na wypromowanie w Polsce l-edukacji, a zamiast tego było jak zwykle. Jak - wszyscy doskonale wiemy.

Dziś, gdy fundusze europejskie są już w Polsce, są one najczęściej dzielone na poziomie lokalnym, co niestety oznacza rozdrobnienie wysiłków i rozproszenie „sił i środków". A na szczeblu lokalnym l-edukacja zawsze będzie przegrywać z ważniejszymi sprawami. Bo dla władz wszelakich szczebli ważniejszy (czytaj bardziej niebezpieczny) jest problem strajku lekarzy czy też zapowiadana wizyta przyjaźni górniczych związków zawodowych. Koło trochę się zamyka. Czy jest to już zaciskająca się pętla?

W wielu znanych mi projektach finansowanych z szeroko rozumianych „funduszy europejskich” jest komponent pod nazwą e-Learning, bo jest to modny i nośny termin. Najczęściej w ramach tych projektów badana jest możliwość jego zastosowania i prowadzone są poszukiwania najlepszych rozwiązań. A to już chyba jest od lat wszystkim wiadome. Problem jest w przygotowywaniu materiałów dla potrzeb I-edukacji, a następnie pomocy w uczeniu się. Ale to jest temat na całkiem inne opowiadanie...

Czy I-edukacja ma więc jakiekolwiek szanse na rozwój w Polsce? Nie jestem z natury pesymistą. Staram się patrzeć na sprawy z optymizmem, ale realistycznie. Jeśli nawet zdarzy się cud technologiczny i pojawi się tani i szybki internet dla każdego, to czy przyzwyczajeni do tego, że jesteśmy nauczani sięgniemy po I-edu-kację? Czy nawet jeśli studenci przestaną oczekiwać, że nauczymy ich wszystkiego, to czy istniejący system pozwoli na rozwój l-edukacji?

BONY

EDUKACYJNE


Polecamy

Piotr Bielecki, Bony edukacyjne. Granice urynkowienia edukacji. Oficyna Wydawnicza SGH, Warszawa 2005


I Jedna z pierwszych w języku polskim publikacji prezentujących w ujęciu teoretycznym problematykę bonów edukacyjnych, swobodnego wyboru szkoły oraz roli państwa w finansowaniu edukacji obywateli. W pracy dokonana została analiza metod finansowania edukacji oraz instrumentów polityki edukacyjnej (przede wszystkim bonu edukacyjnego) na podstawie badań własnych autora, a także rezultatów zreali-vanych projektów w praktyce oświatowej i zastosowanych rozwiązań systemowych. Autor w ciekawy sposób przedstawia zasadnicze wątki sporów teoretycznych dotyczących urynkowienia edukacji. Pozycja przeznaczona dla osób zainteresowanych polityką oświatową, szczególnie finansowaniem i urynkowieniem szkolnictwa wyższego, a także dla decydentów odpowiedzialnych za realizację projektów oświatowych. Książkę można nabyć w księgarniach internetowych, m.in. na stronie wydawcy: http://www.wydawnictwo.waw.pl.

e-mentor nr 3 (15)



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0006 (236) „denacyfikacyjnym” i skazano na kolejne trzy lata więzienia.74 Wygląda to podejrzan
72 73 gościom przynieść własne piwo, to byłoby tak, jakby < l> śmy powiedzieli: „To nic takieg
33647 skanuj0006 (236) „denacyfikacyjnym” i skazano na kolejne trzy lata więzienia.74 Wygląda to pod
DSCF3313 w obliczu niebezpieczeństwa. To tak, jakby uczucia zostały oderwane od myśli i zamrożone. M
skanuj0008(1) 7 To wspaniałe urządzenie, bardzo dobrze wszystkim znane, od nazwiska wynalazcy&n
skanowanie0005 220 SŁAWOMIR MROZEK DROGI PAN KOLEGA To jest... tak. Trochę. PAN KOLEGA Trochę! Pan s
IMG?10 Prawie je zapomniał. Wypowiedział je na glos i u. brzmiało to tak, jakby zawołał go ktoś obcy
obraz1 l »r/.y tacza piękną maksymę: Żyj z ludźmi tak, jakby to Bóg widział, i rozmawiaj z Bogiem t
Djinn 7 14(1) ACH! TO TY! CZEMU O TO PYTASZ? TO IDIOTYCZNE! NJEAZ TAK DARDZO ZA KAŻDYM RAZEM NIECHĘT
Scan0006 (43) 10 Cendrowskiego [4] zostało to omówione skrótowo i jakby na marginesie innych ważniej

więcej podobnych podstron